Miesiąc czerwiec w tradycji kościelnej poświęcony jest czci Najświętszego Serca Jezusa. Jest ono znakiem Bożej miłości do człowieka, miłości tak wielkiej, że nie cofa się nawet przed cierpieniem i śmiercią. Bóg cierpi i umiera, by przekonać nas, że naprawdę jesteśmy przez Niego bezgranicznie kochani.
Jeśli spojrzymy w teksty biblijne, okazuje się, że wyłącznie w Ewangelii wg św. Jana znajdziemy informację o przebiciu włócznią boku (serca) Jezusa. Pozostałe Ewangelie nie wspominają o tym fakcie. Musiał on jednak być prawdziwy, skoro wspólnota pierwotnego Kościoła dodała do Ewangelii Janowej to znamienne stwierdzenie: „zaświadczył to ten, który widział [czyli Jan Apostoł], a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: (...) ‚będą patrzeć na tego, którego przebili’ ” (19,35nn).
Cytat, na który powołuje się wspólnota, pochodzi z Księgi Zachariasza (12,10), a dotyczy bliżej nieznanej osoby. W całości brzmi on następująco: „Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym”. Jest to ktoś podobny do niewinnie cierpiącego Sługi Jahwe z Księgi Izajasza (52,13 — 53,12), który swoje życie oddaje za nas, za nasze grzechy, w formie satisfactio vicaria, czyli zadośćuczynienia zastępczego. Wspólnota pierwotnego Kościoła widziała zatem wypełnienie się tych zapowiedzi na osobie Jezusa w czasie Jego męki i konania na krzyżu. Nic zatem dziwnego, że ten właśnie cytat odniosła proroczo do tego, co żołnierze uczynili Jezusowi na krzyżu, przebijając Mu włócznią bok.
Spójrzmy zatem na tekst Janowy dotyczący tego wydarzenia. Ewangelista podaje, że Żydzi prosili Piłata, aby pozwolił żołnierzom połamać nogi skazańcom, by przyśpieszyć ich śmierć. Zazwyczaj tego nie czyniono: chodziło przecież o możliwie jak najdłuższe rozciągnięcie w czasie konania skazańców, aby widok ich męczarni był skutecznym środkiem odstraszającym wszystkich potencjalnych przestępców.
Dlaczego zatem Żydzi chcieli, aby tym razem skrócono męki skazańcom, na ile — oczywiście — lokalna władza rzymska wyraziłaby na to zgodę? Otóż ten pamiętny piątek poprzedzał nie tylko dzień szabatu — dzień zwyczajowego odpoczynku w tradycji żydowskiej, ale owego roku także Paschę — najważniejsze święto Narodu Wybranego. Chodziło więc o to, by — jak skrzętnie notuje Ewangelista — „ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat — ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem” (19,31).
Połamano zatem nogi obu współukrzyżowanym, natomiast Jezusowi już nie, bo zmarł wcześniej. Na wszelki jednak wypadek, celem upewnienia się, że nie żyje, „jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok, a natychmiast wypłynęła krew i woda” (19,34).
Można postawić pytanie, jaką wymowę posiada wypływająca z boku Jezusa krew? Niewątpliwie jest potwierdzeniem prawdziwości Jego śmierci. Lecz w tradycji biblijnej krew uważano też za pierwiastek życia, za siedzibę duszy, a jej przelanie oznaczało nie tylko śmierć, ale miało również walor ekspiacyjny: było przebłaganiem za czyjeś grzechy. Stanowiło też nieodłączny element kultu sprawowanego w Izraelu, m.in. zawierania przymierza, jak chociażby w opisie wydarzeń pod Synajem: „Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: ‚Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami’ ” (Wj 24,8). Te znaczenia wykorzystuje z pewnością Jan, przytaczając opis przebicia boku Jezusa: oto Jego śmierć ma walor ekspiacyjny, jest ofiarą złożoną za grzechy świata i jest zarazem nowym przymierzem zawartym między Bogiem a ludźmi w wypływającej z boku krwi. Potwierdza to wcześniejsza refleksja o podobieństwie do cierpiącego niewinnie Sługi Jahwe z Księgi Izajasza oraz opis wieczerzy paschalnej z Wieczernika: „To jest moja krew przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt 26,28). Zawarcie nowego przymierza domaga się więc przelania krwi. A zatem Chrystus musiał umrzeć, by ustanowić Nowe Przymierze.
A jakie jest znaczenie wypływającej z boku wody? Pomijając ewentualne medyczne aspekty tego faktu, wydaje się, że dla Ewangelisty najważniejsze było ukazanie wypełnienia się zapowiedzi Jezusa o „strumieniach wody żywej, które popłyną z Jego wnętrza”, a które oznaczają „Ducha, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (zob. J 7,38n). Śmierć Jezusa daje zatem początek wylaniu Ducha Świętego na Kościół, co w pełni dokonało się w dniu Pięćdziesiątnicy.
Nieco inną wymowę ma tekst z Pierwszego Listu św. Jana Apostoła, w którym czytamy, że Jezus przyszedł „przez wodę i krew; nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi” (5,6). Co prawda, św. Augustyn rozumiał te słowa jako odnoszące się do męki i śmierci Jezusa na krzyżu, wydaje się jednak, że Janowi Apostołowi chodziło w tym kontekście o coś innego. Wyraźne zaakcentowanie, że Jezus przyszedł „nie tylko w wodzie, ale w wodzie i we krwi”, jest zapewne wymierzone przeciwko zwolennikom niejakiego Kerynta, który twierdził, że Jezus urodził się jako zwykły człowiek, a dopiero przy chrzcie w Jordanie zstąpił na niego „duchowy Chrystus” w postaci gołębicy, który „odszedł” przed jego męką i śmiercią. Zdaniem więc Kerynta, na krzyżu umarł „tylko” człowiek, nie ma więc żadnego odkupienia. Tekst Janowy byłby polemiką z tego typu poglądami. Jan przekonuje, że Jezus jako Mesjasz i prawdziwy Bóg przyszedł nie tylko „w wodzie”, czyli przez chrzest, ale też i „we krwi”, czyli przez śmierć. Tym samym całe życie Jezusa jest życiem Boga-człowieka, prawdziwego Odkupiciela wszystkich ludzi.
To samo dotyczy kolejnego wersetu z Listu Janowego, gdzie czytamy, że trzej dają świadectwo o Jezusie: „i Duch, i woda, i krew, a ci trzej w jedno się łączą”. Chodzi tu o Ducha Bożego, o chrzest Jezusa i o Jego śmierć. Potwierdza to też zmiana kolejności: zamiast „krew i woda”, jak w Ewangelii, jest „woda i krew”, bo taka była właśnie chronologiczna kolejność tych wydarzeń w życiu Jezusa. Świadectwo zatem jest prawdziwe, bo potwierdzone — zgodnie z Prawem Mojżeszowym — przez co najmniej dwu świadków, którzy „łączą się w jedno”, czyli są całkowicie zgodni w swoim świadectwie.
Jak późniejszy Kościół interpretował to tragiczne wydarzenie Krzyża? W prefacji na uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego czytamy ważne słowa: „z Jego przebitego boku wypłynęła krew i woda i tam wzięły początek sakramenty Kościoła”. Dlaczego „krew i woda” są rozumiane w modlitwie Kościoła jako początek wszystkich sakramentów? Odpowiedzi można poszukać w słowach, które Jezus skierował do siostry Faustyny, gdy wyjaśniał jej znaczenie obrazu ze swoim wizerunkiem i podpisem: Jezu, ufam Tobie!”: „Blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia duszę; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu” (Dzienniczek, 299). Zatem sam Jezus w objawieniu skierowanym do siostry Faustyny dokonuje autorytatywnej interpretacji „krwi i wody”. Woda jest czymś, co oczyszcza, w sensie dosłownym — z brudu zewnętrznego, w sensie przenośnym — z brudu grzechu, a zatem — usprawiedliwia przed Bogiem. Taki jest właśnie sens Sakramentu Chrztu i Pokuty. Z kolei krew oznacza życie, a zatem jest zapowiedzią Eucharystii. Mamy zatem aż trzy sakramenty w symboliczny sposób ujęte w obrazie przebitego boku / serca Jezusa oraz krwi i wody z niego wypływających.
Do tego wyjaśnienia możemy dodać jeszcze jedno: otóż woda (np. strumień, rzeka, deszcz, woda źródlana, nigdy zaś woda morska) w tekstach biblijnych oznacza często wylanie Ducha Świętego, np. w słowach Jezusa: „Jak rzekło Pismo: ‚strumienie wody żywej popłyną z Jego wnętrza’. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7,38n). Woda jest zatem symbolem Ducha Świętego, można więc odnieść ten tekst do Sakramentu Bierzmowania.
W obrazie przebitego boku Jezusa mamy zatem zapowiedź aż czterech istotnych Sakramentów Kościoła: Chrztu, Bierzmowania, Pokuty i Eucharystii. To one właśnie budują Kościół jako wspólnotę wiary, nic więc dziwnego, że przebity bok Jezusa jest też po części widziany jako początek jego istnienia. Pełne ukonstytuowanie się Kościoła i jego duchową dojrzałość do misji w świecie wiąże się natomiast z Zesłaniem Ducha Świętego.
Taką interpretację teologiczną podają też pierwsi Ojcowie Kościoła, którzy we krwi widzieli symbol Eucharystii, w wodzie — symbol Chrztu, a w połączeniu obu elementów — zapowiedź narodzin Kościoła, niczym nowej Ewy rodzącej się z boku Adama, co wyraźnie nawiązuje do tzw. drugiego opisu stworzenia człowieka z Księgi Rodzaju. Czytamy w nim, że gdy mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, Bóg wyjął jedno z jego żeber i z niego uczynił niewiastę (2,21n). Otóż w greckim tłumaczeniu Starego Testamentu termin „żebro” brzmi pleura, a oznacza on także „bok”. Dokładnie ten sam termin wykorzystuje św. Jan w swej Ewangelii, gdy pisze, że jeden z żołnierzy rzymskich przebił bok (pleura) Jezusa i natychmiast wypłynęły krew i woda. Idąc zatem tropem myślenia Ojców greckich: tak jak z otwartego boku pierwszego Adama powstała pierwsza niewiasta, Ewa, „matka wszystkich żyjących” (Rdz 3,20), tak z otwartego boku nowego Adama, Jezusa, powstała nowa niewiasta, ekklēsia, Kościół (w grece w rodzaju żeńskim!), matka nowej wspólnoty, żyjącej „w Duchu i w Prawdzie” (J 4,23n). I oto mamy prawdziwy duchowy paradoks: życie rodzi się w śmierci — nowe życie Kościoła rodzi się w śmierci Jezusa.
Wróćmy jeszcze na chwilę do wyjaśnienia, które Jezus dał siostrze Faustynie w związku z poleceniem namalowania swego wizerunku. Jezus pragnął, aby Jego wyobrażenie na obrazie zawierało znak przebitego boku i dwu promieni: czerwonego i bladego, symbolizujących krew i wodę. Inaczej mówiąc, obraz Jezusa Miłosiernego ma wskazywać na podstawowe Sakramenty Kościoła. To w nich wyraża się Boże Miłosierdzie wobec świata.
I to jest właśnie istotne przesłanie: Bóg okazuje swoje miłosierdzie wobec świata współczesnego poprzez wspólnotę Kościoła i sakramenty święte. Jeżeli zatem chcemy doświadczać Bożego miłosierdzia, musimy żyć sakramentami, zwłaszcza Sakramentem Pokuty i Eucharystią. Dzięki nim doznajemy Bożego miłosierdzia, gdy od wspólnoty Kościoła oddalimy się przez grzech, i dzięki nim umacniamy się duchowo wędrując wytrwale w stronę Domu Ojca.
Przebity bok Jezusa i wypływająca zeń krew i woda prowadzą nas zatem poprzez kult Serca Jezusa do „z nikim i niczym nieporównywalnego nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, decydującego o losach świata i losach ludzkości” (Franciszek kard. Macharski).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz