O charyzmatach i charyzmatykach nie tylko w Nowym Testamencie
Jan Chryzostom, słynny ze wspaniałego daru przepowiadania biskup Konstantynopola żyjący w IV wieku, w jednym ze swoich komentarzy do Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian do rozdziałów 12-14, stwierdza z podziwu godną szczerością i pokorą: „Tekst bardzo niejasny. Ta niejasność płynie z naszej niewiedzy tego, co miało miejsce wówczas, a nie występuje więcej w naszych dniach” (PG 61).
W tym to wspomnianym właśnie kontekście bardzo często pada słowo greckie chàrisma, i to głównie w liczbie mnogiej jako charìsmata. Co ono właściwie oznacza? Czy można je przetłumaczyć na język polski tak zwyczajnie przez słowo ‘charyzmat’ czy też może niesie ono z sobą nieco inną treść? Czy charyzmaty były „darem weselnym” Jezusa wyłącznie dla pierwotnego Kościoła jako Jego Oblubienicy, czy też mają one odniesienie także do życia aktualnej wspólnoty wierzących?
Rzeczownik chàrisma wywodzi się od czasownika charìdzomai, który oznacza ‘podarować coś komuś, okazać się łaskawym, hojnym’. Stąd też termin grecki chàrisma o charakterystycznej końcówce ‘–ma’ wskazującej na rezultat pewnego działania, określa coś, co zostało podarowane, efekt okazania się łaskawym. Dlatego wydaje się, że najlepszym tłumaczeniem na język polski byłyby sformułowania: ‘podarunek’, ‘(łaskawy) dar’.
Interesującą jest rzeczą zobaczyć, jak często słowo chàrisma pojawia się w tekstach Nowego Testamentu i który autor biblijny najbardziej je preferuje. Otóż w całym zbiorze ksiąg Nowego Testamentu słowo to występuje 17 razy, z tego 16x w listach św. Pawła ( 1x w 1P 4,10). Wynika z tego oczywisty wniosek, że jest to termin niemal wyłącznie Pawłowy. Zagłębiając się dalej w teksty przypisywane autorstwu św. Pawła możemy spostrzec, że na ogólną liczbę 16 występowań tego terminu, 7x dotyczy to Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian (1Kor), napisanego w I poł. 55 r. lub nieco wcześniej, a 6x – Listu do Rzymian (Rz), powstałego w 56/57 r. Idąc jeszcze głębiej, w jednym rozdziale dwunastym Pierwszego Listu do Koryntian chàrisma występuje 5x. Jest to właśnie jeden z tych rozdziałów (12-14), o których parę wieków później św. Jan Chryzostom powie, że to „tekst bardzo niejasny”, a ta „niejasność płynie z naszej niewiedzy tego, co miało miejsce wówczas, a nie występuje więcej w naszych dniach”.
Innym ciekawym spostrzeżeniem dokonanym już na bazie listów Pawłowych jest porównanie częstotliwości występowania terminu chàrisma w relacji do innych słów-kluczy stosowanych przez Apostoła Narodów. Z częstotliwości pojawiania się danych pojęć można bowiem wnioskować o ważności danego tematu dla autora biblijnego. Cóż się zatem okazuje z tego zestawienia: otóż u Pawła znajdujemy 84 słowa-klucze występujące ponad 50 x w jego nauczaniu, z tego 44 słowa pojawiają się ponad 100x. Dla przykładu należą do nich terminy: Bóg /theòs/ – 548x, Mesjasz /Christòs/ – 379x, wiara /pìstis/ – 142x, czy też termin: łaska /chàris/ - dokładnie 100x. Jeżeli więc porównamy teraz termin chàrisma ze swoimi 16 miejscami występowania u św. Pawła z częstotliwością występowania innych wspomnianych przed chwilą terminów, to widzimy wyraźnie, że ani w słownictwie Pawłowym, ani też w słownictwie całego Nowego Testamentu, nie jest on najważniejszy i zajmuje raczej marginalną pozycję. Być może św. Paweł nie poświęciłby mu nawet tyle uwagi, gdyby nie niepokojące dla jedności gminy współzawodnictwo „charyzmatyczne” w Koryncie, na które, jako założyciel wspólnoty, musiał odpowiednio zareagować.
Po dokonaniu tego może nieco deprymującego odkrycia warto jednak mimo wszystko przyjrzeć się znaczeniu owego słowa i niektórym kontekstom, w których występuje.
Termin ten, jak wspomniałem, posiada ogólne znaczenie: ‘dar’, ‘podarunek’. Nigdy jednakże w Nowym Testamencie nie wyraża daru ludzkiego, lecz jest to zawsze dar boski. Pojawia się zasadniczo w połączeniu ze słowem ‘Bóg’ i to w rozumieniu ‘Ojciec’ – dotyczy zatem łaskawego daru Boga-Ojca. Tylko w jednym jedynym tekście (1Kor 12,4-11) słowo chàrisma występuje w bliskim sąsiedztwie słowa ‘Duch’ /pneuma/, lecz ze względu na znajdujące się tam stwierdzenie, że to Duch rozdziela różne dary każdemu, tak jak chce, przyjęło się powszechnie uważać, że jeżeli już mówimy o charyzmatach, to oczywiście jest to wyłączne działanie Ducha Świętego.
W Liście do Rzymian (12: 6) św. Paweł ujął zwięźle zasadniczą relację, jaka istnieje między pojęciami charìsmata /dary/ i chàris /łaska/. Otóż charìsmata są zawsze dawane według chàris, są szczegółowymi darami działającej łaski, można rzec – jej konkretnymi i różnorodnymi zarazem przejawami. Termin chàris w całym Nowym Testamencie występuje zawsze w liczbie pojedyńczej, świadczy to o tym, że określa on całościowo i ogólnie działanie Boga wobec stworzeń. Natomiast konkretne aplikacje tejże jednej jedynej łaski są określane mianem charìsmata, dary (stąd w Nowym Testamencie niemal zawsze w liczbie mnogiej). Znamiennym przykładem tego jest sformułowanie z Listu do Rzymian, że „darem (chàrisma) Boga jest życie wieczne w Chrystusie Jezusie, naszym Panu” (Rz 6,23). Wszystko zatem, co jest efektem działania łaski, może być nazwane charyzmatem, i takie rozumienie biblijne jest szersze i bardziej ogólne niż to, które mamy obecnie w języku polskim, a które jest zawężone do pewnej grupy darów Bożych lub też nawet zdolności ludzkich, a zatem bardziej techniczne.
Jedną z cech charakteryzujących charìsmata jest to, że są one, jak to św. Paweł określa, pros to symfèron, czyli ‘dla pożytku’ (1Kor 12,7). Czy chodzi tu o pożytek jednostki, czy też o pożytek wspólnoty? Sformułowanie samo z siebie nie daje na to odpowiedzi. Dopiero analiza tekstów biblijnych, w których występuje, pozwala na stwierdzenie, że niekiedy określa ono pożytek jednostki, jak u Mt 5,29-30: „pożyteczniej jest tobie, aby zginął jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało zostało wrzucone do piekła”, a niekiedy pożytek wspólnoty, co jest zasadniczym kontekstem w omawianym 1Kor 12-14. Można zatem powiedzieć, że większość darów jest dana dla pożytku wspólnoty i dobru wspólnoty musi być podporządkowana, jak to widzi św. Paweł i jak to zawsze podkreśla św. Łukasz w Dziejach Apostolskich, ale osoba, która taki dar otrzymuje, może, a nawet winna również z niego korzystać dla zbudowania własnego. Są jednak dary, które niejako ze swej „natury” są ukierunkowane na pożytek jednostkowy. Takim darem jest mówienie językami, czyli glossolalia. Św. Paweł stwierdza jasno, że „ten, kto mówi językiem, buduje samego siebie” (1Kor 14,4), nie mówi bowiem na pożytek ludzi, lecz kieruje słowa bezpośrednio ku Bogu (w.2). Nic zatem dziwnego, iż Apostoł zabrania używać tego daru w ramach modlitwy wspólnotowej, o ile nie ma „tłumacza”, czyli kogoś, kto byłby w stanie, pod natchnieniem Bożym, właściwie zinterpretować te wypowiedzi dla zbudowania grupy (w.28). Przy braku „tłumacza” winien jednak zamilknąć: „niech milczy na zgromadzeniu, sobie samemu zaś niech mówi i Bogu!” (w.28).
Ponieważ, jak stwierdziliśmy, niemal wszystkie otrzymane od Boga dary duchowe są dane zarazem dla pożytku wspólnoty oraz zbudowania indywidualnego, stąd posługa darów winna być ciągle okazją do pogłębiania swojej osobistej więzi z Dawcą darów. Otrzymując, otrzymujemy zawsze dla siebie i dla innych. Człowiek nie może być zatem rynną, przez którą wszystko przepływa nie pozostawiając po sobie śladu. Niekiedy jednak dzieją się sytuacje odwrotne, o czym wspominają też teksty Nowego Testamentu. Na przykład o Kajfaszu jest napisane, że w trakcie narady arcykapłanów i faryzeuszy w sprawie losów Jezusa zabrał głos i powiedział, że „pożyteczne jest to dla was, aby jeden człowiek zmarł za lud, a nie żeby cały naród miał zginąć” i że „nie powiedział tego sam od siebie, lecz - będąc arcykapłanem owego roku - prorokował, że Jezus miał umrzeć za naród …” (J 11,49-51). Tekst jest bardzo ciekawy, ukazuje bowiem Kajfasza jako charyzmatyka (miał dar prorokowania), który otrzymał ten dar na mocy pełnionego w danym roku urzędu, lecz nie był on dla niego okazją do duchowego wzrastania, ale wprost przeciwnie – raczej do upadku. W tym tekście mamy wyraźnie zarysowaną relację między charyzmatem a instytucją: Kajfasz prorokował dlatego, że pełnił funkcję, instytucja jest zatem tutaj podstawą działania charyzmatycznego.
Dysponowanie pewnymi darami przez daną osobę nie jest więc dla niej zyskiem płynącym z czystego faktu ich posiadania. To, co się liczy, to wynikająca stąd personalna łączność z Bogiem, jak na to wskazuje inny tekst biblijny Łk 10,17-20. Oto do Jezusa powracają jego uczniowie wysłani wcześniej w swoją pierwszą misję apostolską (10,3). Są rozradowani, bo prócz uzdrawiania chorych i przepowiadania (w.9), mieli również władzę nad demonami (w.17). Otrzymali zatem od Jezusa trzy istotne dary. Wykorzystali je z pożytkiem dla innych, a ponadto mieli wreszcie poczucie władzy, nic więc dziwnego, że byli szczęśliwi. Lecz Jezus zwraca im wówczas uwagę na istotniejszy motyw ich radości: „jednak nie cieszcie się tak bardzo z tego powodu, że duchy są wam poddane; cieszcie się raczej, że wasze imiona są zapisane w niebiosach” (w.20). ‘Imię’ jest w Biblii synonimem osoby, natomiast ‘zapisać coś w niebie’ oznacza mieć bardzo bliską więź z Bogiem. Właściwym więc powodem do radości uczniów winno być nie tyle posiadanie zwyczajnych lub sensacyjnych charyzmatów i pełne spektakularnej mocy ich wykorzystanie, lecz nawiązująca się i wzmacniająca poprzez te dary nić duchowej wspólnoty uczniów z Bogiem-Ojciem. Musi ona być zawiązana już tu na ziemi, aby mogła być podtrzymana w niebie.
Przestrogą przed konsekwencjami lekceważenia owej istotnej łączności duchowej na linii uczeń - Mistrz, chrześcijanin - Jezus, jest inna perykopa biblijna, którą znajdujemy w Ewangelii św. Mateusza. Oto „w owym dniu”, czyli u kresu czasów, przyjdą do Jezusa liczne osoby i będą go prosić, aby zostały wpuszczone do Królestwa Niebieskiego, powołując się na swoją ekstraordynaryjną działalność charyzmatyczną mocą Jego ‘imienia’: „czyż nie prorokowaliśmy Twoją mocą? Czyż Twoją mocą nie wyrzucaliśmy demonów? Czyż nie czyniliśmy Twoją mocą wiele cudów? (Mt 7,22). Lecz wtedy Jezus oświadczy im publicznie: „Nigdy was nie znałem” (w.23). Nigdy, to znaczy nawet wtedy, gdy prorokowaliście, czyniliście cuda i wyrzucaliście złe duchy, czyniąc to z powołaniem się na moje Imię! Być więc charyzmatykiem obdarowanym rzeczywistą mocą samego Jezusa to jeszcze nie wszystko. To może wystarczy dla oczu ludzi, ale nie dla oczu Boga, który bada ludzkie serca. Bóg pragnie, aby człowiek jako jedyna istota rozumna w świecie przyrody, nawiązał z Nim personalny kontakt i świadomy dialog, formując siebie coraz bardziej na Jego obraz. Posługa charyzmatyczna na rzecz innych osób oraz formowanie się duchowe winny zatem iść w parze. Czego więc tutaj zabrakło? „Oddalcie się ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość” (w.23). Zabrakło prawości serca, sprawiedliwości w postawie ucznia, czyli inaczej mówiąc - wypełniania woli Ojca (w.21). Działalność charyzmatyczna nie gwarantuje automatycznie autentycznej relacji z Bogiem. Tę człowiek osiąga przez codzienne pełnienie woli Bożej, przez stałe podporządkowywanie się Bożemu prawu. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę św. Paweł, skoro w Liście do Koryntian napisał: „patrzę surowo na swoje ciało i podporządkowuję je sobie, abym głosząc innym, sam przypadkiem nie okazał się niezdatny” (1Kor 9,27). Właśnie on, charyzmatyk w pełnym tego słowa znaczeniu, który głosił wyzwalającą Nowinę, że zbawienie i usprawiedliwienie człowieka nie zależy od jego dobrych uczynków, lecz od łaski Bożej, wyraźnie wskazuje na konieczność twardej pracy nad sobą, swoim charakterem i emocjami, czyli na konieczność podjęcia konkretnych czynów, aby wskutek duchowego lenistwa nie odpaść teraz od łaski Boga. Charyzmatyczność postawy nie ma zatem nic wspólnego ze „spoczęciem” na laurach. Potrzebne jest „podbijanie siebie w niewolę” ducha, a nie hołdowanie ciału i jego namiętnościom. Warunkiem więc użyteczności charyzmatów również dla tych, którzy nimi szafują dla pożytku wspólnoty, jest przylgnięcie do najważniejszego z Bożych darów, jakim jest miłość (1Kor 13). Dopiero relacja miłości między chrześcijaninem a Jezusem zapewnia o owocności działania charyzmatycznego i o przyjęciu go do grona zbawionych: „chodźcie, błogosławieni mojego Ojca. Weźcie w dziedzictwo królestwo przygotowane wam od założenia świata” (Mt 25,34).
Warto jeszcze nadmienić o jednej sprawie związanej z „dystrybucją” charyzmatów. Św. Paweł podaje, że to Duch rozdziela każdemu indywidualnie, tak jak chce (por. 1Kor 12,11). Kryteria rozdziału darów Bożych leżą zatem w gestii wolnej decyzji Bożego Ducha i nie mogą być wymuszane nawet umotywowanym pożytkiem wspólnoty. Jedyną drogą do otrzymania darów jest podporządkowanie się wolnej decyzji Ducha.
Gdybyśmy pragnęli dokonać podziału charyzmatów stosownie do tego, jak one jawią się w Nowym Testamencie, to moglibyśmy generalnie wymienić tzw. dary sensacyjne (glossolalia, wypędzanie złych duchów, uzdrowienia) oraz dary zwyczajne (nauczanie, przepowiadanie, służba we wspólnocie). Stosownie do teologii św. Pawła, według której charyzmatem jest każdy przejaw działania łaski Bożej, charyzmatami są również funkcje hierarchiczne w Kościele, na przykład w 1Kor 12,28 mówi on, że „Bóg ustanowił w Kościele po pierwsze apostołów, po drugie proroków, po trzecie nauczycieli …”. Nadto zwracając się do Tymoteusza, swego ucznia, stwierdza jasno, że także Sakrament Święceń czyli ordynacja jest charyzmatem: „przestań zaniedbywać ten charyzmat, który jest w tobie, który został ci dany przez proroctwo z nałożeniem rąk prezbiterów” (1Tm 4,14).
Rzeczą godną odnotowania jest to, że w tekstach biblijnych nie znajdziemy żadnej wypowiedzi przeciwstawiającej charyzmat instytucji. Kościół jawi się jako wspólnota charyzmatyczno-instytucjonalna, co więcej, teksty podkreślają autorytet apostolski w odniesieniu do użycia charyzmatów, jak to widzimy w 1Kor 14,26-40. Apostoł mocą posiadanej władzy nakazuje zaprowadzenie porządku we wspólnocie korynckiej w kwestii posługiwania się charyzmatami, szczególnie darem języków i prorokowania. Wyznacza nawet właściwe ramy ich stosowania (nie ma tu zatem żadnej dowolności). Ostatecznie stwierdza: „jeżeli komuś wydaje się, że jest prorokiem albo człowiekiem duchowym, to niech zrozumie, że to, co piszę do was, jest poleceniem Pana … Wszystko niech się dzieje w sposób odpowiedni i według właściwego porządku” (w.37.40).
Zachowanie delikatnej równowagi między charyzmatem a instytucją jest zawsze trudnym problemem w dziejach Kościoła. Niekiedy przeważa jedna, niekiedy druga opcja. Bardzo ważne jest właściwe podejście do charyzmatów i charyzmatyków ze strony hierarchii, zwłaszcza chodzi tu o nieprzecenianie darów nadzwyczajnych i większe docenianie darów zwyczajnych, bardziej „cichych”, lecz o trwalszej użyteczności dla Kościoła, podobnie jak to czynił Paweł w Liście do Koryntian. Kościół nie jest wyłącznie machiną administracyjną, lecz żywym ciałem Chrystusa, animowanym tchnieniem Ducha Świętego. Aby dobrze wypełnić jakąkolwiek funkcję w Kościele nie wystarczą ludzkie zdolności, zmysł organizacyjny, umiejętności budowlane, lecz jest potrzebna osobista otwartość na natchnienia Ducha Świętego, na Jego dary i pouczenia. Wiąże się z tym pozytywna postawa wobec wszelkich przejawów działania Ducha. Hierarchia Kościoła, jakkolwiek sama jest owocem charyzmatycznego działania Bożego, nie może pretendować do posiadania monopolu na dary Ducha i dlatego winna przyjmować różnorodność i bogactwo tych darów u świeckich członków Kościoła, wszystko „celem budowania Ciała Chrystusa” (Ef 4,12). Czasami jest to związane z bólami rodzenia i niesie z sobą pewne przejściowe problemy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz