środa, 11 grudnia 2013

Wy jesteście solą ziemi i światłem świata… (Mt 5,13-16)

Do kogo właściwie Jezus kieruje te słowa, nauczając na górze ponad Jeziorem Galilejskim, niedaleko od dzisiejszego kościoła Ośmiu Błogosławieństw? Czy chodzi tu o Apostołów i tylko o nich, czy też o znacznie szersze grono Jego uczniów, towarzyszących mu, dokądkolwiek się udawał? A może Jezus ma na myśli każdego człowieka, który jakkolwiek nie należy ani do grona Dwunastu, ani też do bliskich Jezusowi „uczniów”, a stanowi - jak to mówi Ewangelia - „tłum” , to jednak jest wezwany do słuchania Jego nauki i pójścia za Nim?
Do stania się jednym spośród tych, których, jak powiada św. Łukasz w Dziejach Apostolskich (11,26), określano potem słowem christianoi, chrześcijanie? Wydaje się, że ta ostatnia interpretacja jest najbardziej właściwa. Jezus kieruje swoje pouczenia nie tylko do „uczniów” (a zatem do wybranych), ale do wszystkich, którzy chcą Go słuchać i za Nim iść. Taką myśl zawiera bowiem ostatnie zdanie Kazania na górze, kończące ten długi zestaw pouczeń Jezusowych: „…tłumy zdumiewały się nad Jego nauką. Nauczał ich bowiem jak ten, który ma władzę… (Dz 7,28-29). Nauczanie Jezusa odnosiło się zatem do wszystkich ludzi, a nie tylko do grona wybranych. Ewangelia nie jest jak gnoza - tylko dla wtajemniczonych, ona jest dla wszystkich o otwartym sercu, pragnących życia wiecznego.
Cóż zatem pragnął Jezus wyrazić, mówiąc: „Wy jesteście solą ziemi… Wy jesteście światłem świata…”? Sól kojarzy nam się zazwyczaj z pozytywnym zadaniem chronienia od zepsucia, konserwowaniem produktów, które łatwo ulegają rozkładowi. Na przykład mięso posypane solą można długo przechowywać, na ogół bez obawy szybkiej utraty jego wartości odżywczych. Może więc właśnie taką myśl chciał przekazać Jezus? Że chrześcijanie mają w świecie spełniać rolę soli, konserwując świat i broniąc go przed zepsuciem? Myśl jest piękna i ponętna i może właśnie ją chciałoby się widzieć wyraźnie w tekście biblijnym. Kiedy się jednak dokładniej zajrzy do tekstu tej perykopy, to w w.13 można wyczytać słowa: „Jeżeli sól utraci swój smak (zwietrzeje), to czym się ją posoli (co przywróci jej pierwotną wartość)?” I tylko tyle. Jezus akcentuje zatem smak soli, to, co ją charakteryzuje, odróżnia od innych przypraw. Kiedy sól straci swój smak, staje się „nierozpoznawalna”, nijaka - ni to piasek, ni to sól, ni to cukier. A chrześcijanin tu, na ziemi, ma być wyraźnym znakiem Jezusa, ma posiadać swój charakterystyczny „smak”, odróżniający go od wszystkiego innego. Pewnym komentarzem do tego tekstu są słowa św. Jana zawarte w Apokalipsie: „Obyś był zimny albo gorący! A tak skoro jesteś letni [czyli taki nijaki] i ani gorący ani zimny, chcę cię wyrzucić z moich ust” (3,15-16). Ta sama myśl zawarta jest i w naszej perykopie: Sól, która utraciła swój smak, „do niczego się nie nadaje, chyba że - po wyrzuceniu na zewnątrz - na podeptanie przez ludzi” (Mt 5,13). Mamy więc w tym jednym, krótkim wierszu pouczenie i przestrogę: pouczenie, że my wszyscy, którzy poszliśmy za Nim, jesteśmy solą ziemi i mamy dbać o wyraźne, klarowne rysy naszej duchowej, chrześcijańskiej osobowości, i przestrogę, że jeśli nasza duchowa sylwetka ulegnie zamazaniu, „zwietrzeje”, możemy narazić się na lekceważące „podeptanie” przez ludzi, a nawet odrzucenie przez Jezusa.
Podobną myśl zawiera pouczenie o świetle: „Wy jesteście światłem świata” (Mt 5,14). Po tym stwierdzeniu Jezus wygłasza krótkie, niemal banalne w swej oczywistości porównanie mówiąc, że nikt nie zapala lampy po to, aby ją schować pod korcem (był to pojemnik na ziarno, coś w kształcie garnka). Lampę zapala się po to, aby ją umieścić w mieszkaniu na wysokiej podstawie, by mogła świecić wszystkim, którzy są w domu (por. w.15). Co to praktycznie znaczy, Jezus wyjaśnia w dalszych słowach: ”Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre czyny i oddawali chwałę ojcu waszemu, który jest w niebiosach” (w.16). Chrześcijanin ma być zatem rozpoznawany w świecie poprzez swoje „dobre czyny”, a nie pobożne intencje. O jakie tu czyny chodzi? Wyjaśnienie znajdujemy w Pawłowym Liście do Efezjan (5,8-9), gdzie Apostoł Narodów jako owoce życia w świetle wymienia dobroć (z odcieniem hojności), sprawiedliwość (której fundamentem jest miłosierdzie) i prawdę. Te trzy wartości (z pewnością nie jedyne) charakteryzują postawę chrześcijanina w świecie, są owym światłem świecącym w ciemnościach i wskazującym innym sensowną i właściwą drogę życia.

Warto teraz zwrócić uwagę na taki „drobny” element całości opisu, jakim jest cel bycia solą  ziemi i światłem świata. Dlaczego ludzie mają widzieć nasze „dobre czyny”? Odpowiedź Jezusa jest prosta: aby „oddawali chwałę Ojcu waszemu, który jest w niebiosach”. Chrześcijanin nie po ma spełniać dobre czyny, aby być chwalonym i całą nagrodę za wyświadczone dobro zgarniać niejako dla siebie. On ma jedynie pomóc innym ludziom poprzez swoje czyny, swoje bycie światłem oraz solą (=znakiem) zobaczyć Ojca, doświadczyć Jego dobroci, miłosierdzia i prawdy, która wyzwala, i przyjść do Niego. Chrześcijanin jako sól i światło spełnia więc w świecie misję pośrednika między Bogiem a ludźmi. Inaczej mówiąc, spełnia w świecie misję kapłana. Niech te myśli wypowiedziane u progu okresu wakacyjnego, pomogą nam być solą tej ziemi i światłem tego świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz