wtorek, 3 grudnia 2013

"Wprowadzam nieprzyjaźń…" (Rdz 3,15)

Sielankowy stan pierwotnego szczęścia, radości i niczym nie zmąconego pokoju rodzaju ludzkiego został w pewnym momencie zniszczony tajemniczą siłą zła, czyli - jak mówimy w teologii - grzechu. Autor biblijny nie próbuje podać nam wyjaśnienia natury grzechu, raczej staje wobec niego bezradny, sygnalizując tylko destruktywne konsekwencje zła w życiu pierwszych (i następnych) ludzi. Wykorzystuje przy tym dostępne mu środki literackie, aby obrazowo i zarazem przejrzyście ukazać fakt jego złowieszczego oddziaływania.

I tak o wężu - symbolicznym wyobrażeniu szatana - mówi, że był przebiegły, czyli po hebrajsku: ārûm (Rdz 3,1). Kiedy bowiem ludzie ulegli jego pokusie «otwarcia oczu na świat» oraz zdobycia wiedzy równej wiedzy Boga i zerwali owoc z zakazanego im drzewa, wtedy rzeczywiście otworzyły się im oczy, ale, niestety, nie na wiedzę, lecz na swoją duchową nędzę, bo - jak dalej ciągnie myśl autor biblijny - zobaczyli, że są zawstydzająco nadzy, co po hebrajsku brzmi: êrummim (w.7). Karą za grzech było przekleństwo, które dotknęło węża jako głównego sprawcę nieszczęścia: «bądź przeklęty [czyli ārûr] pośród wszystkich zwierząt…» (w.14). Te trzy podobnie brzmiące terminy hebrajskie: ārûm -êrummim - ārûr, oddają bardzo wymownie specyfikę każdego dialogu ze złem: przebiegłość (ze strony szatana, ale i ze strony człowieka, który nie ufa Bogu i zaczyna budować swoje osobiste szczęście na własną rękę), nagość (czyli pozbawienie człowieka wszelkich złudzeń co do możliwości szczęśliwego egzystowania poza jedynym, prawdziwym źródłem ludzkiego szczęścia, jakim jest Bóg) i przekleństwo (które spada na ludzkie życie w postaci bezsilnego szamotania się w ciemnościach zła i w niemożności wyjścia z tej sytuacji o własnych siłach).
Po tej dramatycznej scenie zerwania więzów przyjaźni i zaufania następuje opis sądu. Każdy zostaje osądzony stosownie do miary popełnionego zła. I tutaj dochodzimy do tekstu, który jest przedmiotem naszego zainteresowania. Tradycja Kościoła interpretując ten jeden szczególny werset (w.15) nadała mu grecki tytuł: Protoewangelia, czyli «pierwsza dobra nowina». Bóg JHWH zwracając się do węża powiada dobitnie: «nieprzyjaźń wprowadzam pomiędzy ciebie a tę niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej. Ono zmiażdży ci głowę, ty natomiast zmiażdżysz mu piętę». Dobra, radosna nowina płynąca z tego tekstu polega na zapowiedzi przyszłego całkowitego zniszczenia zła. Dokona tego potomstwo niewiasty. Co prawda, również ono poniesie w tej walce pewne straty (owo symboliczne «zmiażdżenie pięty»), ale cóż to jest w porównaniu do śmiertelnego zranienia węża («zmiażdżenie głowy»).
Rodzi się teraz zasadnicze pytanie, kim jest niewiasta i kim jest jej zwycięskie potomstwo? Odpowiedź jest pozornie prosta: niewiastą jest Ewa, a jej potomstwem: Kain, Abel i Set (Rdz 4,1-2.25). Jednak z opowiadania biblijnego wiadomo, że nie odnieśli oni jakiegoś spektakularnego zwycięstwa nad złem, wprost przeciwnie, niektórzy z nich sami ulegli mu śmiertelnie (historia Kaina: 4,2-15). Może więc tym zwycięskim potomstwem jest cała ludzkość, wywodząca się - jak sugeruje autor biblijny w 4,20 - od Ewy? Należy w to mocno wątpić, zwłaszcza, gdy się przeczyta dalsze teksty z Księgi Rodzaju: o mściwym Lemechu, gotowym zabić każdego dorosłego mężczyznę, o ile ten go zrani, i każde dziecko - o ile mu zrobi siniec (4,23); o potopie, który jako kara dotknął ludzkość oddającą się bezprawiu (6,5-6.11-13); o wieży Babel - symbolu ludzkiej pychy pragnącej dorównać potędze Boga (11,1-9); o Sodomie i Gomorze, miastach zniszczonych za grzechy homoseksualizmu popełniane przez ich mieszkańców (19,1-29), itd. Historia potomków Ewy jest więc raczej historią upadków niż zwycięstw. Jak zatem należy poprawnie interpretować tekst Protoewangelii? Wśród paru interpretacji, które podają Ojcowie Kościoła, jedna wydaje się szczególnie trafna: w obrazie niewiasty należy widzieć zapowiedź Maryi, w jej zaś potomstwie - potomka Maryi, Jezusa, Syna Bożego. Taką interpretację potwierdzają teksty Nowego Testamentu, przedstawiające nam Maryję jako niewiastę szczególnie wyniesioną w godności pośród wszystkich innych ludzi (np. Łk 1,46-55) i ukazujące Jezusa jako zwycięzcę nad szatanem, grzechem i śmiercią. Ostateczne bowiem «zmiażdżenie głowy węża» dokonało się w osobie Jezusa Chrystusa, w Jego śmierci pod wpływem przyjęcia na siebie ludzkiego zła (por. Czwarta Pieśń o Słudze JHWH u Iz 53,4-10) i w Jego zmartwychwstaniu dzięki mocy Bożej.
Lecz zwrot: «potomstwo niewiasty» nie należy chyba ograniczać tylko do osoby Jezusa. Wspomniana wyżej Pieśń o Słudze JHWH, która powstała kilkaset lat przed przyjściem Mesjasza, zapowiada pojawienie się pewnego licznego potomstwa jako owocu Jego odkupieńczej śmierci (Iz 53,10). Tekst, co prawda, nie mówi wyraźnie, o kogo chodzi, ale z perspektywy całości historii zbawienia domyślamy się, że w tym określeniu należy widzieć wspólnotę Kościoła, czyli tych wszystkich, którzy uwierzyli Jezusowi i poszli za Nim jako Jego uczniowie. Potwierdzenie takiego rozumienia tych tekstów biblijnych znajdujemy w Apokalipsie św. Jana, w opisie Niewiasty obleczonej w słońce, brzemiennej i cierpiącej w bólach rodzenia, mającej porodzić syna - mężczyznę, który wszystkie narody będzie «pasł» żelaznym berłem (Ap 12,1-5). Słowa te - jak uważa jeden nurt Tradycji Kościoła - wskazują na Maryję i jej potomka, Jezusa Chrystusa. Drugi natomiast nurt chrześcijańskiej Tradycji widzi w tym obrazie wspólnotę Kościoła, podejmującą walkę z odwiecznym wrogiem, szatanem, czyli apokaliptycznym Smokiem. Wydaje się, że pierwsza interpretacja jest bliższa myśli autora Apokalipsy. Mówi on bowiem dalej, że Niewiasta chroni się przed Smokiem na pustynię, a on nie mogąc jej dosięgnąć, odchodzi prowadzić «walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa» (Ap 12,17). Tekst wskazuje więc dość jasno na Maryję jako na Niewiastę, oraz na Kościół - wspólnotę wierzących w Jezusa - jako na potomstwo Niewiasty. Kościół nazwany jest ponadto «resztą» jej potomstwa, bo ten pierwszy potomek, «syn-mężczyzna» (12,5), został zabrany do Boga i do Jego tronu, co symbolicznie odnosi się do Jezusa i Jego wniebowstąpienia po dokonaniu dzieła zbawienia. W obrazie Niewiasty należy zatem widzieć Maryję, a w jej potomstwie - Jezusa i cały Kościół. Nic dziwnego, że chrześcijanie od samego początku widzieli w Maryi nie tylko matkę Jezusa, ale też swoją matkę, co znalazło oficjalne potwierdzenie w wypowiedzi papieża Pawła VI na zakończenie obrad Soboru Watykańskiego II, kiedy to ogłosił Maryję Matką Kościoła (por. słowa ukrzyżowanego Jezusa skierowane do Matki i do Jana w J 19,25-27, gdzie w osobie św. Jana Apostoła Tradycja Kościoła widzi całą wspólnotę wierzących).
Wróćmy jeszcze na chwilę do tekstu z Księgi Rodzaju, bo teraz będziemy mogli go nieco lepiej zrozumieć. Otóż zwycięstwo nad osobowym złem, czyli «zmiażdżenie głowy węża», jest przyobiecane zarówno Jezusowi Chrystusowi, jak i tym, którzy stanowią razem z Nim Kościół, czyli chrześcijanom. Oni łącznie tworzą potomstwo Niewiasty. Z tych słów wypływa też wniosek, że człowiek w pojedynkę nie może odnieść zwycięstwa nad szatanem. Wtedy, gdy odchodzi od wspólnoty Kościoła, sądząc, że jako «wolny strzelec» sam poradzi sobie w życiu (skąd my to znamy - zupełnie jak pierwsi ludzie w raju! Człowiek współczesny nie jest więc wcale oryginalny w swoich decyzjach), odchodząc więc od Kościoła człowiek naraża się na zmiażdżenie przez zło. Tylko bowiem Kościołowi, tej wspólnocie wiary, przyobiecane jest zwycięstwo nad szatanem.

Bogu więc niech będą dzięki za Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który odniósł ostateczne zwycięstwo nad osobowym złem, szatanem. Bogu niech będą również dzięki za dar Kościoła, dzięki któremu także i my możemy mieć udział w tym zwycięstwie.

4 komentarze: