niedziela, 8 grudnia 2013

ewed JHWH. Izajaszowe Pieśni o Słudze Jahwe

Kilkaset lat przed narodzeniem Chrystusa nieznany autor pod wpływem Bożego natchnienia napisał zdumiewające swoją proroczą wizją pieśni, które potem przypisano wielkiemu prorokowi Narodu Wybranego, Izajaszowi, i włączono w jego Księgę. Noszą one nazwę Czterech Pieśni o Słudze Jahwe. Zdaniem niektórych egzegetów, utwory te stanowiły pierwotnie jedną całość, którą później, w wyniku pracy tzw. redaktorów, podzielono na cztery części. Obecnie przyjmuje się, że są to następujące teksty: I: Iz 42,1-7; II: 49,1-9a; III: 50,4-9; IV: 52,13–53,12.

Pieśń Pierwsza
Przedmiotem pierwszej Pieśni jest wstępne przedstawienie Sługi. Czyni to sam Jahwe. Kim jest jednak Sługa, dokładnie nie wiadomo. Jahwe stwierdza jedynie, że jest on przez Niego wybrany, obdarzony darem Bożego Ducha i posłany na świat, aby przyniósł narodom pogańskim «prawo» (42,1.3-4). Tym słowem tłumaczy się hebrajski termin miszpat. Oznacza on właściwie «wyrok sądowy, rozstrzygnięcie prawne». Zadaniem Sługi będzie zatem dokonanie właściwego osądu wśród ludzi i wydanie sprawiedliwych wyroków. Na takie wyroki, oparte o uczciwość i prawdę, wyczekiwało wiele grup społecznych, i to nawet w samym Izraelu. Były to przede wszystkim wdowy i sieroty, które po śmierci mężów i ojców utraciły jedynych żywicieli i obrońców rodzin i często doznawały zarówno ucisku ze strony wpływowych a bezwzględnych możnych, jak i bezradności ze strony przekupionego wymiaru sprawiedliwości. Wśród oczekujących na sprawiedliwe wyroki byli też «ubodzy», anawim,  jakże często pozbawieni jakiejkolwiek opieki ludzkiej i dlatego też całą swą ufność pokładający w Bogu Jahwe. Z czasem określenie anawim stało się wręcz synonimem słowa «pobożny» i symbolicznym imieniem wszystkich zbawionych pośród Izraela.
Ostatnią grupą społeczną oczekującą na sprawiedliwe wyroki sądowe byli tzw. obcy, nie-Izraelici, którzy z różnych względów osiedlili się na terenie Palestyny, zaakceptowani przez synów Abrahama. Oni również korzystali tylko z części przysługujących im praw. Wszyscy więc z utęsknieniem czekali na jakąś radykalną zmianę, na oddanie im słusznej sprawiedliwości, a ponieważ każdego niemal dnia doświadczali, że nie można jej znaleźć tu, na ziemi, dlatego z wielką żarliwością zanosili swoje modły do Boga, licząc głównie na Jego pomoc. Nic więc dziwnego, że teksty prorockie zapowiadające nadejście Mesjasza, zawsze łączą z Nim nastanie czasów sprawiedliwości i prawa. Również pierwsza Pieśń o Słudze Jahwe o tym mówi, a o doniosłości problemu świadczy choćby to, że termin miszpat pojawia się w tej pieśni aż trzykrotnie.
Drugim, nie mniej ważnym zadaniem Sługi, jest stać się «światłem dla narodów» (42,6). Termin: «światło», or, w nauczaniu proroków bardzo często był synonimem wyzwolenia, uratowania z trudnej sytuacji, a w głębszym znaczeniu — zbawienia. Taką właśnie myśl zawierają dalsze słowa o otwieraniu oczu niewidomym, wypuszczaniu z zamknięcia jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności (w.7). Można tę wypowiedź rozumieć zarówno dosłownie, jak i — co jest poprawniejsze — przenośnie, jako uwolnienie ludzi z ciemności zła przez pouczenie ich o Bożym prawie.
Sługa jest zatem przedstawiony przez autora biblijnego jako Mesjasz, który przyniesie sprawiedliwe wyroki sądowe oraz zbawienie. Lecz jego działalność nie jest ograniczona tylko do Narodu Wybranego. Już pierwsza Pieśń nadmienia wyraźnie, że zadaniem Sługi jest przynieść prawo «narodom», gojim, czyli poganom; on ma się stać «przymierzem», berit,  i światłem dla wszystkich ludzi, a jego pouczenia oczekują «wyspy», co symbolicznie określało krańce ziemi zamieszkałe przez te społeczności, które nie są świętym Izraelem (42,4.6). Tak więc Pieśń Pierwsza przedstawia Sługę jako powołanego przez Jahwe do wypełnienia uniwersalistycznej misji zbawienia wszystkich narodów przez przyniesienie im prawa Bożego i zaprowadzenie sprawiedliwości na ziemi.
Pieśń Druga
Te myśli kontynuuje Pieśń Druga (49,1-9a). Tym razem zabiera głos sam Sługa, ukazując swoje powołanie, misję i jej skutki. Sługa wyraźnie stwierdza, że jest powołany przez Boga już od łona swej matki, a więc od samego początku Jahwe wybrał go i przeznaczył do wypełnienia specjalnej misji w świecie. Jakże pięknie brzmią słowa Sługi obwieszczającego, że Jahwe «ukrył mnie w cieniu swej ręki» (49,2). Sługa zatem może czuć się całkowicie bezpieczny, przecież sam Jahwe swoją dłonią osłania go od wrogów i wszelkiego zagrożenia. Bóg uczynił zeń nadto «strzałę zaostrzoną» (w.2), jego usta stały się «ostrym mieczem», czyli wyposażył go we wszystkie dary duchowe (potęgę słowa, siłę przekonywania obezwładniającą wręcz adwersarzy), potrzebne do skutecznego wypełnienia posłannictwa. Lecz pomimo tych cech jego misja kończy się zaskakującym fiaskiem: «próżno się trudziłem, na darmo, na nic zużyłem swe siły» (49,4). Autor natchniony nie wyjaśnia, co się stało, z jakiej przyczyny ludzie odrzucili posłannictwo i osobę Sługi. Na razie pozostaje to szokującą tajemnicą. Jednak Sługa jest mimo wszystko przekonany, że słuszność jest po Jego stronie. Jakkolwiek ludzie go nie przyjmują, to w oczach Jahwe on, Sługa, «wsławił się» (w.5b). Przypomina się tutaj tekst z Ewangelii św. Mateusza (11,16-19), kiedy to Jezus oceniając postępowanie współczesnych sobie Judejczyków mówi, że są podobni do dzieci bawiących się na rynku i przymawiających sobie nawzajem: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali». Bo kiedy przyszedł Jan Chrzciciel, który wiele pościł i zupełnie nie pił wina, to powiedzieli, że zły duch go opętał. A kiedy przyszedł Jezus, który jadł i pił, to wtedy rzekli, że jest żarłokiem i pijakiem. Nie przyjęli więc ani Jana, ani Jezusa, i to nie dlatego, że im nie odpowiadał styl życia któregoś z nich, lecz że po prostu nie chcieli się zmienić wewnętrznie. Wtedy właśnie Jezus konkludując dodał słowa, że mądrość Boża jest jednak usprawiedliwiona przez swoje czyny. To znaczy, że chociaż ludzie nie przyjmują Bożych wysłanników, bo rzekomo to czy tamto w ich postępowaniu im nie odpowiada, to jednak winni nie są wysłannicy, lecz sami przewrotni ludzie. Boże działanie bowiem jest słuszne, sprawiedliwe. Takie samo doświadczenie stało się wcześniej, przed wiekami, udziałem Sługi, zapowiadając w ten sposób przyszłe doznania Jezusa jako prawdziwego Sługi Jahwe.
Pieśń Druga w swej dalszej części powtarza jeszcze dobitniej treści Pieśni Pierwszej: o tym, że Jahwe wybrał Sługę, aby nie tylko nawrócił i zgromadził rozproszone po świecie pokolenia Jakuba, lecz aby stał się światłością dla pogan, by Boże zbawienie dotarło aż do krańców ziemi (w.6). Słowa: światłość, or, i zbawienie, jeszua, są tutaj synonimami, wyrażają tę samą myśl. Lecz po tej wspaniałej wypowiedzi Boga autor natchniony ponownie wraca do owych niezrozumiałych cieni, które pojawiają się nad osobą Sługi: będzie wzgardzony u pogan, będzie budził odrazę, stanie się wręcz niewolnikiem możnych (w.7). Dlaczego? Przecież ma przynieść ludziom wyzwolenie i sprawiedliwość, a nie karę, cierpienie lub śmierć?! Na razie brak jest na to odpowiedzi.
Pieśń kończy się zapowiedzią chwalebnej przyszłości Sługi. Jahwe obiecuje, że mimo wszystkich szykan i odrzucenia, na widok Sługi królowie powstaną, a książęta padną na twarz. Jaką treść zawierają te słowa? Królowie powstają ze swoich miejsc na ogół tylko wtedy, gdy widzą władcę potężniejszego od siebie. Książęta w takiej sytuacji mogą upaść na twarz, jak sługa przed swoim panem, jak ktoś, kto chce okazać swoje uniżenie i wielki szacunek wobec rozmówcy. Te słowa Jahwe wskazywałyby więc na szczególne wyniesienie Sługi ponad królów i książęta. Mimo odrzucenia i wzgardy Sługa jest zatem kimś więcej niż ziemski król: za nim stoi sam Jahwe.
Pieśń Trzecia
Pieśń Trzecia (50,4-9) głębiej wchodzi w problematykę cierpienia Sługi. Biczowanie, wyrywanie brody, zniewagi i oplucie — to wszystko spada na Sługę w sposób niezawiniony. Lecz On jest pewny swojej niewinności, co więcej, wie, że ta niewinność nie jest tylko jego prywatnym poglądem, lecz jest potwierdzona przez najwyższą instancję — to przecież Jahwe go uniewinni (50,8). Z tekstu tej pieśni okazuje się ponadto, że zło, które spada na Sługę, jest w jakiejś mierze zamierzone przez Jahwe. Myśl ta jest delikatnie zasugerowana w w.5, który mówi o posłuszeństwie Sługi wobec Boga: Jahwe «otworzył mu ucho», czyli nakłonił do posłuszeństwa, niejako wyćwiczył swego Sługę w posłuszeństwie, co spotkało się z pozytywną odpowiedzią z jego strony: «a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem». Sługa zatem zdecydował się na całkowite pójście za wolą Boga, a konsekwencje tego wylicza w.6: «Podałem grzbiet mój bijącym, a policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem». Można więc wnioskować, że pełne posłuszeństwo woli Bożej zaprowadziło Sługę w samo centrum niezawinionego cierpienia, ale przecież mieściło się to jakoś w planie Boga, przecież było Jemu wiadome!
Pieśń Czwarta
Dopiero Pieśń Czwarta (52,13 – 53,12) rozjaśnia tajemnice Bożych decyzji. Ponieważ jest ona szczególnie szokująca w swojej treści, przyjrzyjmy się jej nieco dokładniej. Pierwsze słowa pieśni zapowiadają wywyższenie i zarazem cierpienie Sługi. Cierpienie wyraża się w okrutnym oszpeceniu jego wyglądu, cała postać była niepodobna do człowieka (52,14n). To wskazuje na ogrom zła fizycznego, które spadło na Sługę, na jakieś nieludzkie masakrowanie i wręcz sadyzm. A z drugiej strony ten cierpiący Sługa stanie się przedmiotem podziwu i wyniesienia wśród narodów. Autor biblijny mówi wprost: «królowie zamkną przed nim usta, bo ujrzą coś, czego im nigdy nie opowiadano i pojmą coś niesłychanego» (w.15). Czy powodem zamknięcia ust będzie przerażający widok Sługi? Raczej nie, gdyż tekst sugeruje, że będzie to coś innego, jakieś wydarzenie związane ze Sługą, być może z przyczyną jego cierpienia, które oni, królowie, dopiero po fakcie zrozumieją i będzie to dla nich szokującą wiadomością. Okazuje się bowiem, że na tym «mężu boleści, oswojonym z cierpieniem», na  tym «wzgardzonym i odepchniętym przez ludzi», uważanym wprost «za nic», «objawiło się ramię Jahwe» (53,2n), tzn. Boża moc i potęga. Ludzie uznali Sługę za przestępcę i «skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego» (w.4), wedle semickiego sposobu myślenia, że skoro cierpi, to znaczy, że zawinił wobec Boga i Ten go odrzucił. Ale okazuje się, że ten prosty schemat kary i odpłaty w tym wypadku zupełnie zawiódł! Sługa jest niewinny, a to, że cierpi, to dlatego, że «obarczył się naszym cierpieniem, dźwigał nasze słabości» (w.4). «On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy» (w.5). Powodem cierpień Sługi są więc grzechy i winy ludzkie, które on wziął na siebie: «wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Jahwe zwalił na niego winy nas wszystkich» (w.6). Lecz te nieszczęścia, które dotknęły Sługę, przyniosły wyzwolenie, błogosławieństwo dla ludzi: «spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach — jest nasze zdrowie» (w.5). Owocem cierpień Sługi jest więc nie tylko uwolnienie od nich ludzi, ale jeszcze coś więcej — zbawienie, duchowe zdrowie świata.
Kolejne wiersze pieśni potęgują dramaturgię wydarzeń. Oto okazuje się, że Sługa «po udręce i sądzie został usunięty» (w.8). Co to znaczy? Autor natchniony precyzuje swą wypowiedź, wprowadzając nas w samo centrum zła: «Tak! Zgładzono go z krainy żyjących, za grzechy mego ludu został zbity na śmierć. Grób mu wyznaczono między bezbożnymi, a w śmierci swej był na równi z bogaczem» (w.8n). Nie pozostały już żadne wątpliwości, nie ma już nawet odrobiny nadziei: Sługa został zamordowany… za grzechy «mego ludu», a więc Izraela i nie tylko, po jakimś sfingowanym sądzie, postawiony między bezbożnymi za życia, a wśród bogaczy (synonim grzeszników) po śmierci. Stało się to wszystko, «chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy, a w jego ustach kłamstwo nie postało» (w.9). Poniósł śmierć ekspiacyjną. Umarł niewinnie. To właśnie było powodem zdumienia królów, którzy wtedy «ujrzeli coś, czego im nigdy nie opowiadano, i pojęli coś niesłychanego» (52,15).
Lecz to, co się wydarzyło, nie było bynajmniej nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Nie było też wyłącznie owocem ludzkiego zła i ludzkiej przewrotności. Taki był plan Boży: «spodobało się Jahwe zmiażdżyć go cierpieniem» (53,10), «dręczono go, lecz sam dał się gnębić» (w.7), «jeśli on wyda swe życie na ofiarę za grzechy […], wola Jahwe spełni się przez niego» (w.10). Zdumiewające! A więc Bóg o tym wszystkim wcześniej już wiedział! Ten splot tragicznych wydarzeń był już wcześniej przewidziany. A ponadto Sługa sam go zaakceptował. Przyjął go w duchu posłuszeństwa, a może nawet czegoś więcej, niż tylko posłuszeństwa wobec swego Boga… Oczywiście, Bóg nie planował ludzkiego zła, nie chciał go wywołać, ale widząc je w swojej Boskiej wszechwiedzy, włączył je w swój zaskakujący plan zbawienia ludzi. Felix culpa ludzkiej słabości i grzechu. Skoro tak, to czy Naród Wybrany jest godny potępienia? Czyż nie jest raczej tak, że Jahwe wybrał go sobie jako «naród święty i kapłańskie królestwo» (Wj 19,6) «na dobre i na złe»? A więc nie tylko na chwile chwały, wyniesienia i pomyślności, ale też na chwile zdrady, odejścia i przeniewierstwa? Jakże trudno być wtedy narodem «wybranym». Jakże trudno taką misję do końca zaakceptować. Naród Izraela nie jest więc winien śmierci Sługi; winni osobistego grzechu są tylko ci, którzy na tę śmierć powiedzieli w sumieniu i jawnie: «tak». Ale i ich grzeszne «tak» zostało włączone w Boży plan. Winni śmierci Sługi są wszyscy ludzie popełniający zło. I błogosławioną sprawą jest do nich się zaliczać, bo inaczej, jeśli będziemy w swoich oczach sprawiedliwi i niewinni, to nie dotkną nas zbawienne owoce jego śmierci. Jeżeli tylko naród Izraela uczynimy winnym śmierci Sługi, to wtedy samych siebie wyłączymy z Bożego planu zbawienia świata! Cóż za przedziwna Boża ekonomia ratowania zagubionej ludzkości! Lepiej być grzesznikiem niż sprawiedliwym! Nic dziwnego, że św. Paweł po latach będzie wołał pełen zdumienia: «O, głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana albo kto był Jego doradcą?» (Rz 11,33-34).
Owocem śmierci Sługi jest między innymi «usprawiedliwienie» ludzkości (w.11), czyli uczynienie jej na powrót czystą w oczach Jahwe. Ale również i sam Sługa, jakkolwiek doznał śmierci, to z woli Jahwe ponownie odzyska życie, a zatem zmartwychwstanie. Tekst pieśni nie mówi tego wprost, ale to sugeruje. Zmarły bowiem Sługa «ujrzy potomstwo [tzn. wszystkich przez siebie usprawiedliwionych], dni swe przedłuży» (w.10), «ujrzy światło [=przyniesione ludziom zbawienie] i nim się nasyci» (w.11), Jahwe w nagrodę przydzieli mu tłumy i «posiądzie możnych jako zdobycz» (w.12). Wszystkie te słowa niedwuznacznie wskazują na dalsze życie Sługi, jego zmartwychwstanie. Co więcej, z treści prorockiego utworu wynika, że jego misja wcale się jeszcze nie skończyła. On nadal «oręduje za przestępcami» (w.12), za tymi, do których został zaliczony za życia, za wszystkimi ludźmi grzechu. On jest ich orędownikiem. Bo «jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca — Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata» — powiada św. Jan Apostoł w swoim liście (1J 2,1n).
Podsumowanie

Jakże jest to przedziwne: kilkaset lat przed narodzeniem człowieka, któremu jego matka z woli Bożej przekazanej przez anioła nadała imię Jezus, Jehoszua (czyli «Jahwe jest zbawieniem»); którego Bóg obwieścił wybranym ludziom jako swego Syna, dodając, że mają Go słuchać; któremu ludzie nadali potem przydomek «Chrystus», czyli Mesjasz, Pomazaniec; a więc kilkaset lat przed jego narodzeniem, prorok i autor natchniony zarazem, przepowiedział dokładnie, w szczegółach, jego powołanie, misję, śmierć ekspiacyjną i zmartwychwstanie…

1 komentarz:

  1. http://www.amightywind-proroctwa.com/polishwebsite/polishindex.htm

    OdpowiedzUsuń