wtorek, 3 grudnia 2013

Boże Narodzenie wg św. Mateusza (II)

Wizyta magów
Zasadniczo mówimy o trzech królach, ale Mateusz Ewangelista określa ich greckim terminem magoi, który oznacza kapłana, nie króla. Chodzi tu o kapłanów wywodzących się ze Starożytnego Wschodu, z terenów dawnej Mezopotamii, a obecnie — Iraku. Byli oni kształceni w sztukach ezoterycznych, m.in. w astrologii i interpretacji snów. Na podstawie wnikliwej obserwacji układu gwiazd oraz podzielanego przez starożytnych przekonania, iż każda nowa gwiazda na niebie jest znakiem nowych narodzin na ziemi, potrafili w jakiś sposób określić czas i miejsce narodzin „króla Judejczyków”.

Dlaczego jednak tradycja przedstawia ich jako królów? Być może punktem odniesienia stał się Ps 72, który — w zgodnej interpretacji żydowsko-chrześcijańskiej — wyraża tęsknotę za nadejściem nowego, idealnego władcy z rodu Dawida, któremu „królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary, a królowie Szeby i Saby złożą daninę; oddadzą mu pokłon wszyscy królowie, a wszystkie narody będą mu służyły” (w.10n).
W ikonografii chrześcijańskiej pierwsze wizerunki tych postaci w królewskich koronach pojawiają się — zdaje się — ok. X w. n.e. Wtedy też miano im nadać imiona: Kacper, Melchior i Baltazar.
Pozostaje jeszcze pytanie, dlaczego jest ich trzech i dlaczego jeden z nich jest czarny? Teksty biblijne nie dają tu jasnej odpowiedzi, a jedynie sugerują, że skoro przynieśli trzy dary (złoto, kadzidło i mirrę), to zapewne musiało ich być trzech, choć i w tej materii tradycja kształtowała się rozmaicie.
Interesująca jest obecność czarnego króla. Ta tradycja wywodzi się z Kolonii w Niemczech, dokładnie — z kościoła św. Gereona, gdzie po raz pierwszy w gronie trzech królów pojawił się jeden czarny, a to na pamiątkę afrykańskich żołnierzy męczenników z Legionu Tebańskiego armii rzymskiej, stacjonującego na terenie granicznym z Germanią, którzy zostali brutalnie wymordowani z polecenia cesarza, ponieważ nie chcieli wyrzec się swej chrześcijańskiej wiary. Cesarzem prześladowcą był Dioklecjan, a działo się to ok. 300 roku. Cesarz kazał ich wówczas dosłownie „zdziesiątkować”: nakazał zabijać co dziesiątego żołnierza, dopóki pozostali się nie ugną. Nie ugiął się żaden i w ten sposób wymordowano cały legion. Ich dowódcą był św. Mauritius, a wśród męczenników afrykańskich znalazł się także Gereon i jego towarzysze zamordowani na terenie Kolonii, stąd właśnie w tym kościele w okresie wczesnego baroku po raz pierwszy pojawił się on jako jeden z trzech królów u żłóbka Jezusa.
Ale wróćmy do tekstu Ewangelii. Za przewodem gwiazdy, która ukazała się magom na Wschodzie, przybyli do Jerozolimy, by oddać pokłon nowemu władcy. Nic dziwnego, że wywołało to przerażenie zarówno u króla Heroda, jak i w całej społeczności miasta. Herod przeraził się, bo był chorobliwie zazdrosny o władzę (wymordował nawet swoich synów, kiedy zorientował się, że są już na tyle dorośli, że mogą przejąć ster rządów), a miasto przestraszyło się, że może zostać zachwiany dotychczasowy status quo jej mieszkańców (co powiedzą na jakiegoś nowego króla okupujący w tym czasie Judeę Rzymianie?).
Dom czy żłóbek?
Ostatecznie, po zasięgnięciu informacji u znających księgi święte arcykapłanów i uczonych w Piśmie, i stwierdzeniu że nowy władca — zgodnie ze starożytnym proroctwem Micheasza — miał narodzić się w Betlejem, magowie udali się tam i ujrzeli znaną sobie gwiazdę-przewodniczkę nad miejscem, gdzie było Dziecię. Czy to znaczy, że nad stajenką lub żłóbkiem? Nie, bynajmniej. Okazuje się — wedle Ewangelii Mateusza — że święta Rodzina mieszkała „w domu” w Betlejem (2,11), a był to z pewnością dom Józefa, bo przecież miasteczko było jego siedzibą rodową. Gdyby nie nagła wizyta „trzech królów” i jej dramatyczne konsekwencje (tzw. „rzeź niewiniątek” i ucieczka do Egiptu) zapewne jeszcze długie i szczęśliwe lata spędziliby spokojnie w swoim własnym domu.
Czy „trzej królowie" zastali Jezusa w żłóbku?
Jezus w momencie przybycia niespodziewanych gości z zagranicy mógł mieć nawet ok. 1,5 roku, a zatem na pewno nie leżał ani w żłóbku, ani w stajence (o których zresztą w Mateuszowej Ewangelii Dzieciństwa w ogóle nie ma mowy), tylko w miarę sprawnie przemierzał już domowe pielesze. Skąd taki wniosek? Otóż Mateusz podaje, że Herod kazał wymordować w Betlejem i okolicy wszystkich chłopców do lat dwóch, „stosownie do czasu, o którym starannie wywiedział się od magów” (2,16). A jako „zapobiegliwy” człowiek, zapewne jeszcze „dorzucił” z pół roku do tego czasu. Wziął też pod uwagę czas potrzebny na dokładne przeanalizowanie przez magów znaczenia zaobserwowanej przez nich gwiazdy, następnie czas potrzebny na podjęcie decyzji i zorganizowanie wyprawy, i samą wyprawę starożytnym szlakiem karawanowym, który nie biegł przecież w linii prostej, ale wzdłuż bezpiecznych cieków wodnych. Z Księgi Ezdrasza wiadomo zaś, że podróż z Babilonii do Jerozolimy w okresie perskim zajmowała w najlepszym wypadku ok. 4 miesięcy (zob. Ezd 7,9).
 Wszelkie więc wyliczenia podjęte przez przezornego Heroda wskazywały, że Jezus mógł liczyć nawet 1,5 roku w momencie przybycia magów.
Dlaczego zamieszkał w Nazarecie?
Jeżeli zatem — według Ewangelii Mateuszowej — Jezus mieszkał cały czas wraz ze swoimi Rodzicami w Betlejem, w rodowej miejscowości Dawida i w domu jego potomka a swego przybranego ojca, Józefa, to w takim razie skąd się znalazł w Nazarecie, położonym daleko na północy kraju? Również i na to pytanie Mateusz Ewangelista daje odpowiedź swoim czytelnikom wywodzącym się ze środowiska żydowskiego.
Otóż kiedy magowie — pouczeni we śnie — powrócili inną drogą do swej ojczyzny, a Herod, dowiedziawszy się o tym, zorganizował karną ekspedycję przeciw mieszkańcom Betlejem, wówczas Józef — też pouczony we śnie przez anioła Bożego — zabiera „Dziecię i Jego matkę” i chroni się do Egiptu (2,13.14; zwróćmy uwagę na tę kolejność zapisu u Mateusza: w mentalności semickiej dziecko płci męskiej jest zawsze ważniejsze dla ojca rodziny niż nawet jego matka!). Potem, gdy zmarł Herod Wielki (a było to w roku 4 p.n.e.), Józef — ponownie pouczony we śnie przez anioła Bożego (2,19) — zabiera „Dziecię i Jego matkę” (2,20.21) i idzie do Judei. Pragnie, oczywiście, powrócić do swego rodzinnego domu w Betlejem. Okazuje się jednak, że władzę po okrutnym Herodzie objął jego nie mniej okrutny syn, Archelaos. Józef obawia się go i dlatego — pouczony już po raz kolejny we śnie — emigruje daleko na północ, do Galilei, poza strefę jego wpływów, gdzie swoją władzę sprawował Herod Antypas, rodzony brat Archelaosa a drugi syn Heroda Wielkiego z jego trzeciej żony, Maltake.
Józef osiedla się zatem w pierwszej miejscowości za granicą, tzn. w Nazarecie, i tam pozostaje najprawdopodobniej do końca swoich dni. Dla Jezusa Nazaret stał się więc miejscem emigracji i przymusowego wygnania, ale ponieważ wychował się właśnie tam, dlatego — jak kończy swe opowiadanie Mateusz — został nazwany Nazarejczykiem (2,23).
Dlaczego Ewangelie Dzieciństwa Mateusza i Łukasza różnią się od siebie?
Aby to zrozumieć, trzeba dać odpowiedź na pytanie, do kogo były one kierowane. Otóż pierwsza redakcja Ewangelii Mateusza powstała w Jerozolimie przed rokiem 70 n.e. w języku aramejskim i była skierowana do judeochrześcijan. Specyfika adresatów wycisnęła bardzo silne znamię na sposobie ujęcia treści. Chodziło przecież o to, by wyznawców pochodzenia żydowskiego umocnić w ich wierze w Jezusa jako obiecanego Mesjasza, potwierdzić wypełnienie się zapowiedzi starotestamentowych na Jego osobie i umieścić to wszystko w zrozumiałym dla nich kontekście kulturowym (tzw. Sitz im Leben).

Natomast Łukasz, który był z pochodzenia Syryjczykiem, kierował swą Ewangelię do etnochrześcijan, czyli wywodzących się ze środowiska pogańskiego. Dla nich zaś ani hebrajskie teksty Starego Testamentu, ani też semickie zwyczaje i tradycje nie miały większego znaczenia, a nawet ich nie rozumieli. Dlatego też Łukasz w oparciu o dostępne sobie źródła i założenia (tzw. Sondergut) umiejscowił pisaną przez siebie Ewangelię na szerszym tle historycznym, ujmując jej treść w sposób bardziej dopasowany do mentalności niedawnych pogan.

1 komentarz: