niedziela, 12 czerwca 2016

List do Hebrajczyków (III)

W dalszej, głównej części tej sekcji listu (8,1 — 9,28), autor ukazuje Chrystusa, który już wszedł do właściwego Miejsca Świętego: „sedno zaś wywodów stanowi prawda: takiego mamy arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w niebiosach, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku, zbudowanego przez Pana, a nie przez człowieka” (8,1n). Jego kult odbywa się zatem na poziomie nieba. Nie usługuje On już bowiem, jak (arcy)kapłani starotestamentowi, „obrazowi i cieniowi rzeczywistości niebieskich” (8,5), ale wszedł „poza zasłonę”, używając określenia z rozdz. 9, omawiającego strukturę i kult świątyni Jerozolimskiej. Autor pisze więc następująco: „Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych…, nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego” (9,11n). Jeżeli bowiem kiedyś „krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy” przynosiły, jak wierzono, „oczyszczenie ciała” (9,13), „to o ileż bardziej krew Chrystusa, który… złożył Bogu samego siebie… oczyści… sumienia z martwych uczynków…” (9,14). Stąd też Chrystus „jest pośrednikiem Nowego Przymierza” (9,15), „aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga” (9,24).

Ponieważ ta teologia jest nowatorska i niełatwa do przyjęcia dla osób wychowanych na Prawie i kulcie Mojżeszowym, dlatego autor raz jeszcze, w formie zwięzłego résumé, dobitnie stwierdza: „Prawo posiadając tylko cień przyszłych dóbr…, nie może nigdy udoskonalić tych, którzy przystępują [do Boga]… Przez nie [tzn. przez Prawo] każdego roku następuje [jedynie] przypomnienie grzechów. Niemożliwe jest bowiem, aby krew cielców i kozłów usuwała grzechy” (10,1.3n). Podobnie poniżej: „ofiary… żadną miarą nie mogą zgładzić grzechów” (10,11).
Owej chronicznej nieskuteczności ofiar i kultu Starego Przymierza autor listu przeciwstania radykalną i trwałą skuteczność ofiary Jezusa-Arcykapłana: „Ten przeciwnie, złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga… Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani” (10,12.14). „Udoskonalenie” oznacza tu całkowite przebaczenie i odpuszczenie grzechów, „gdzie zaś jest ich odpuszczenie, tam już więcej nie zachodzi potrzeba ofiary za grzechy” (10,18). W ten oto sposób Jezus „zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje” (10,20). Jest to droga prowadząca nas wszystkich do właściwego „Miejsca Świętego” — do nieba. Dlatego teraz autor ponownie zamieszcza szereg zachęt parenetycznych, wzywając m.in. do wiary, do oczyszczenia siebie „od wszelkiego zła świadomego”, do trzymania się „niewzruszenie nadziei”, do troski o siebie nawzajem, „do miłości i do dobrych uczynków”. W końcu delikatnie napomina: „Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak to się stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się «ten dzień», hē hēmera” (10,22nn).
Przestrzega też odbiorców pisma nie tyle przed powrotem do dawnego kultu i przebrzmiałego Prawa Mojżeszowego, co przed powrotem do stanu grzechu: „Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić opornych” (10,26n). Skoro bowiem przekroczenie Prawa Mojżeszowego było karane śmiercią „bez miłosierdzia”, to „o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbeszcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski… Straszna to rzecz wpaść w ręce Boga żywego” (10,29.31). Odbiorcy listu winni zatem przypomnieć sobie, jak to po przyjęciu chrztu, czyli po „oświeceniu” (10,32) — tak określano ten sakrament w pierwszych wiekach chrześcijaństwa — doświadczyli rozmaitych cierpień i prześladowań, łącznie z rabunkiem ich mienia, i znieśli to wszystko z wytrwałością, wiedząc, że posiadają „majątek lepszy i trwały” (10,34). Zachęca zatem z ojcowską i matczyną zarazem cierpliwością: „Nie wyzbywajcie się więc waszej ufności… Potrzebujecie bowiem wytrwałości… Jeszcze bowiem krótka, bardzo krótka chwila, i przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się” (10,35nn). Odbiorców listu powinno więc cechować cierpliwe trwanie w wierze i ono właśnie jest przedmiotem kolejnego fragmentu
  1. 11,1 — 12,13
W tym tekście autor zwraca uwagę na niepodważalne znaczenie wiary w życiu, bowiem bez niej „nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi uwierzyć, że [On] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają” (11,6). Ukazuje więc przykłady różnych postaci ze Starego Przymierza, które „przez wiarę” i „w wierze” (gr. pistei; aż 18x w tym rozdziale) kształtowały swoje życie, stając się świadkami Boga, martyres, i świętymi Starego Testamentu. Doświadczali oni różnorakiego zła, „doznali zelżywości i biczowania, a nadto kajdan i więzienia. Kamienowano ich, przerzynano piłą, przebijano mieczem… świat nie był ich wart” (11,36nn). A choć wszyscy oni „pomarli w wierze”, nie osiągnęli jednak tego, „co im przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy siebie za obcych i gości na tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią, wykazują, że szukają ojczyzny” (11,13n). Autor powtarza tę myśl również na końcu swej przemowy: „A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni osiągnęli doskonałość bez nas” (11,39n). Dopiero bowiem w Chrystusie, Arcykapłanie Nowego Przymierza, zostało otwarte na oścież wejście do Miejsca Świętego, czyli do nieba.
Tę część ponownie kończy pareneza — gorąca zachęta do wytrwania w wierze:
mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, usunąwszy wszelką przeszkodę oraz grzech, który nas łatwo zwodzi, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala… Zważcie na Tego, który ze strony grzeszników tak wielką wycierpiał wrogość wobec siebie, abyście nie ustawali, załamani na duchu (12,1nn).
Autor listu odwołuje się teraz do obrazu karcenia syna przez ojca z mądrościowej Księgi Przysłów, pisząc, że „kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje” (12,6). Cierpienia i trudy nie są więc znakiem odrzucenia i braku miłości wobec wybranych, ale wyrazem kochającej, ojcowskiej pedagogii Boga, zgodnie ze starotestamentową koncepcją wychowania jako poprawiania, korygowania (hbr. mûsār, gr. paideia, łc. disciplina). Dlatego autor listu pisze: 
Bóg obchodzi się z wami, jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił?! Jeśli jesteście pozbawieni karcenia, którego uczestnikami stali się wszyscy, nie jesteście synami, ale dziećmi nieprawymi… [Bóg] czyni to dla naszego dobra, aby nas uczynić uczestnikami swojej świętości. Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości (12,7n.10n).
Treścią sekcji zamykającej
  1. 12,14 — 13,18
jest ponownie pareneza, która — jak widzimy — przenika wszystkie partie listu, a nie tylko jego końcową część, co charakteryzowało teksty przypisywane wprost czy pośrednio osobie św. Pawła. Pojawia się zatem zachęta do szukania pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, „bez którego nikt nie zobaczy Pana” (12,14). Powraca też — szeroko rozbudowane — wezwanie do cierpliwego i ufnego trwania w wierze:
Nie przystąpiliście bowiem do namacalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go usłyszeli, prosili, aby do nich nie mówił… Wy natomiast przyszliście do góry Syjon, do miasta Boga żywego — Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zgromadzenie, i do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów [ludzi] sprawiedliwych, którzy już doszli do celu, do Pośrednika Nowego Testamentu — Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia mocniej, niż [krew] Abla. Baczcie, abyście nie odrzucili Tego, który [do was] przemawia. Jeśli bowiem tamci nie uniknęli kary, ponieważ odrzucili Tego, który na ziemi mówił, to o ileż bardziej my, jeśli odwrócimy się od Tego, który z nieba przemawia (12,18nn).
Wśród zachęt jest również prośba o trwanie w braterskiej miłości i gościnności, „gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę” (13,2). Należy też pamiętać o uwięzionych i tych, co cierpią. „We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane, gdyż rozpustników i cudzołożników osądzi Bóg” (13,4). Postępowanie chrześcijanina winno być wolne od chciwości na pieniądze, Bóg bowiem wyraźnie obiecał, że z całą pewnością nie opuści ani nie zapomni swego wiernego (zob. 13,5).
Tę sekcję kończy wezwanie do świadomego i pełnego posłuszeństwa wobec przełożonych, którzy głosili odbiorcom listu słowo Boże:
Rozpamiętując koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. Jezus Chrystus wczoraj i dziś — ten sam także na wieki. Nie dajcie się uwieść różnym i obcym naukom… Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać z tego sprawę. Niech to czynią z radością, a nie wzdychając, bo to nie byłoby z korzyścią dla was (13,7-9.17n).
Zakończeniem (czyli tzw. peroratio) tej sekcji i zarazem zamknięciem całej homilii arcykapłańskiej, jaką jest List do Hebrajczyków, są słowa w
  1. 13,20-21
skierowane do „Boga pokoju”, który „wyprowadził spomiędzy zmarłych Wielkiego Pasterza owiec, naszego Pana, Jezusa”, aby uzdolnił odbiorców listu do „wszelkiego dobra” celem wypełnienia Jego woli. Niech też ukształtuje i „w nas to, co miłe jest w Jego oczach”. A wszystko niech się dokona „przez Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen”.
Natomiast fragment
  1. 13,22-25

jest — o czym pisaliśmy wcześniej — późniejszym dodatkiem w formie krótkiego listu polecającego (tzw. bilecik), dołączonego do omówionej powyżej homilii — „słowa zachęty”, ho logos tēs paraklēseōs (13,22), na dni ostatnie.

1 komentarz:

  1. No super wpis. Dużo szczegółów i na prawdę fajne zdjęcia. Cały blog jest świetny i nie szkoda poświęcać na niego czasu. Polecam!

    OdpowiedzUsuń