Struktura listu
W określeniu właściwej struktury listu przydatna okazała się jedna ze współczesnych metod podejścia do tekstów Pisma Świętego, zaproponowana przez kard. A.Vanhoye. Jest to metoda analizy retorycznej tekstu. Jego zdaniem, autor listu posłużył się „kunsztowną sztuką retoryczną”, nadając tekstowi „precyzyjną strukturę”: kolejne partie tematyczne listu są anonsowane przez krótkie i treściwe zdania zapowiadające. Ponadto autor korzysta z różnych innych retorycznych środków porządkowania i ubarwiania przekazu, jak: słowa-klucze, inkluzje, chiazmy (układy typu: a-b b-a) i paralelizmy.
W Hbr nie ma sztywnego podziału na część doktrynalną i parenetyczną, co po części charakteryzowało — jak pamiętamy — styl Pawłowy: tutaj emocjonalnie podbudowane sekcje parenetyczne są rozsiane po całym liście.
Zdaniem A. Vanhoye, List do Hebrajczyków ma strukturę chiastyczną, a nie liniową lub koncentryczną. Centrum — wedle jego opinii — stanowi wypowiedź w 9,11: christos de paragenomenos archiereus, „Chrystus zaś stawszy się arcykapłanem…”. W ten sposób zaznaczony został motyw przewodni (czyli Leitmotiv) tekstu: Chrystus jako Najwyższy Kapłan.
Chrystus staje się zatem pośrednikiem, mesitēs, między dwoma światami, jednym — w którym żyje Kościół, i drugim — ku któremu zmierza Kościół. Oba światy różnią się między sobą tak bardzo, że człowiek o własnych siłach nie jest w stanie przejść z jednego do drugiego. Stoi, „rozdarty”, na granicy dwu światów. Pośrednikiem jest wyłącznie Jezus Chrystus, dlatego to właśnie On pełni funkcję (arcy)kapłańską.
Spójrzmy zatem na niektóre…
Treści teologiczne listu
- Wstęp chrystocentryczny (1,1-4)
W tych wersetach akcent logiczny jest położony na prawdę o Bogu, który „w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (w.2a). Co prawda, niegdyś „wielokrotnie i na różne sposoby” (w.1) przemawiał do Narodu Wybranego przez wysyłanych przez siebie proroków, ale teraz to Jego ustanowił „dziedzicem wszystkich rzeczy” (w.2b), uczynił Go „większym od aniołów”, dał Mu „dostojniejsze od nich imię” (w.4) i posadził „po prawicy Majestatu na wysokościach” (w.3b).
Ten tekst jest swoistą odpowiedzią daną człowiekowi w jego dramacie zawieszenia „między niebem a ziemią”. Jest nią Boży Syn, jedyny Pośrednik.
Pierwszą zasadniczą częścią listu jest…
- Wykład chrystologiczny (1,5 — 2,18)
W tym fragmencie obfitującym w cytaty i aluzje do Starego Testamentu, Chrystus jest ukazany przede wszystkim jako wyższy godnością od aniołów. Tutaj też pada istotne pytanie (retoryczne), które jest niczym uchylenie rąbka tajemnicy co do roli i misji aniołów w Bożych planach: „czyż wszyscy oni nie są duchami służebnymi, posyłanymi ku posłudze tym, którzy mają odziedziczyć zbawienie?!” (1,14). W oczach Bożych człowiek stoi więc wyżej od aniołów („zaiste bowiem, nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe!”, 2,16), a one z kolei nie mogą być przedmiotem wyższego kultu niż sam Chrystus, o czym jest jasno powiedziano w listach do Kolosan i Efezjan. Kto zatem nadal szuka pośrednictwa aniołów zamiast pośrednictwa Chrystusa, ten schodzi na „teologiczne” bezdroża.
Chrystus, mając stać się „miłosiernym i wiernym arcykapłanem w tym, co się odnosi do Boga” (2,17), a przez to przyjść z pomocą tym, którzy podlegają różnym próbom, pokusom i doświadczeniom życiowym, sam musiał upodobnić się do ludzi, stając się ich „bratem” (2,11n.17).
To określenie — „brat ludzi” — może być ważną sugestią dla kształtowania naszego współczesnego duszpasterstwa i relacji kapłan — wierny świecki. Jeżeli kapłan byłby traktowany jako „brat” we wspólnym wędrowaniu do Ojca, to oznacza, że razem ze świeckimi idzie w tym samym kierunku, a jego odejście z parafii nie stanowi żadnego dramatu: nadal wędrują oni jako grono braci i sióstr w stronę jedynego Ojca. Jeżeli natomiast kapłan będzie tytułowany i postrzegany jako „ojciec (duchowy)”, to jego odejście z parafii często stanowi poważny problem, żeby nie powiedzieć — dramat dla wielu świeckich, dla których stał się celem i zasadniczym punktem odniesienia w ich duchowej formacji. Jego odejście jest niemal „osieroceniem” i zagubieniem celu i sensu życia… Kapłan, na wzór Chrystusa, winien być zatem „bratem”, nie ojcem”, a wzajemne relacje winny być postrzegane i kształtowane raczej w duchu „braterstwa duchowego”, niż „ojcostwa duchowego”…
- Chrystus Arcykapłan (3,1 — 5,10)
Celem tego dłuższego wykładu jest ukazanie, że Chrystus jako „Apostoł i Arcykapłan naszego wyznania” (3,1) rzeczywiście przyjął na siebie tę zaszczytną rolę, spełnia bowiem dwie podstawowe funkcje kapłańskie: reprezentuje Boga przed ludźmi i ludzi przed Bogiem. Będąc Synem Boga jest „godny wiary” i zaufania, pistos, bo jest wyższy w godności jako „budowniczy domu” od Mojżesza, jego lokatora. Tylko On, Jezus, może wprowadzić człowieka do nieba, czyli jego właściwego miejsca „odpoczynku”.
W tym kontekście padają liczne słowa zachęty do wytrwania w wierze i „wzajemnego zachęcania się każdego dnia, póki trwa to, co zwie się dziś” (3,13). Autor przytacza tu negatywne przykłady tych wszystkich, którzy wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza, ale nieustannie buntowali się i niewierzyli ani jemu, ani Bogu: w konsekwencji „ich trupy porozrzucał po pustyni” (3,17). Autor słusznie więc zauważa, że myśmy też „otrzymali dobrą nowinę, jak i tamci, lecz tamtym słowo usłyszane nie było pomocne” (4,2). Bóg wzywa więc „dziś”, by nie było w nas „przewrotnego serca niewiary” (3,12), by „nikt nie poszedł za tym samym przykładem nieposłuszeństwa” (4,11).
Autor listu podkreśla następnie wagę i skuteczność w działaniu Bożego słowa: „żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” (4,12) oraz: „wszystko odkryte jest i odsłonięte przed oczama Tego, któremu musimy zdać rachunek” (4,13). Jakkolwiek więc słowo Boże jest zawsze autonomiczne, „żywe i skuteczne”, to jednak odpowiedź nań jest całkowicie zależna od wolnej woli człowieka.
Kontynuując wcześniejszy wątek, autor pisze, iż Jezus jako Brat ludzi jest przede wszystkim współczujący i miłosierny: „nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz poddanego próbie pod każdym względem podobnie [jak my] — za wyjątkiem grzechu” (4,15). Doświadczył bowiem zarówno cierpienia, jak i lęku przed śmiercią: „z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego [czyli: za życia ziemskiego] zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci i został wysłuchany dzięki swej uległości” (5,7). „Wybawienie od śmierci” można rozumieć w tym kontekście nie tyle jako zachowanie przed śmiercią doczesną (bo przecież Jezus jej doświadczył), co raczej jako zachowanie przed śmiercią „wieczną” (bo przecież „zapłatą za grzech jest śmierć”, i to ta „wieczna”, jak pisze św. Paweł w Liście do Rzymian /6,23/, a Jezus wziął na siebie grzechy wszystkich ludzi…). Jezus został zatem „zachowany” zarówno od skutków wiecznych grzechu (= pozostanie w otchłani), jak i konsekwencji doczesnych śmierci (= rozkład fizyczny w grobie). Ponadto „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (5,8). A nauczył się go w tym ziemskim wymiarze swego człowieczeństwa.
Kapłaństwo Chrystusa jest więc pośrednictwem par excellence, autentycznie jedynym w swoim rodzaju. Autor szukając podobieństwa w Starym Testamencie nie znajduje go — o dziwo! — w kapłaństwie pokolenia Lewiego, lecz w kapłaństwie… Melchizedecha: „Ty jesteś kapłanem na wieki na wzór Melchizedecha” (5,6.10).
Tę tematykę rozwija z kolei…
- Sekcja centralna listu (5,11 — 10,39)
Czytamy w niej, iż Chrystus jako arcykapłan jest nieporównywalny z innymi, a nowy porządek ustanowiony przez Niego jest wyższy od starego. Ponieważ ta część listu jest — w opinii autora — najważniejsza i najtrudniejsza, dlatego wprowadza do niej poprzez rozliczne zachęty i napomnienia (5,11 — 6,8): „trudno to wyjaśnić, ponieważ ociężali jesteście w słuchaniu…, powinniście być nauczycielami, a sami potrzebujecie kogoś, kto by was pouczył o podstawowych zasadach słów Bożych. Mleka wam potrzeba, a nie stałego pokarmu” (5,11n). Pomimo tych napomnień i krytycznych uwag, autor wyraża jednak nadzieję na otwartość serc swoich słuchaczy: „ale chociaż tak mówimy, to jednak po was, najmilsi, spodziewamy się czegoś lepszego…” (6,9).
Przechodzi zatem do omówienia postaci Melchizedecha (7,1nn), który w swym rodowodzie „upodobniony do Syna Bożego, pozostaje kapłanem na zawsze” (7,3). Autor ukazuje w tym kontekście kapłaństwo lewickie jako niedoskonałe i przejściowe, zbudowane na przelaniu krwi cudzej (zob. Wj 32,25nn), podczas gdy Jezus, nie pochodząc bynajmniej z pokolenia Lewiego, wchodzi w funkcje arcykapłańskie przelewając własną krew i ofiarując ją za innych ludzi. Nadto Jezus staje się kapłanem „według mocy niezniszczalnego życia” (7,16), a „ponieważ trwa na wieki, ma kapłaństwo nieprzemijające. Przeto i zbawiać na wieki może całkowicie tych, którzy przez Niego przystępują do Boga” (7,25). Co najważniejsze, Jezus staje się kapłanem „przez przysięgę Tego, który do Niego powiedział: Poprzysiągł Pan, a nie będzie żałował: Ty jesteś kapłanem na wieki” (7,21). Inwestytura Jezusa ma zatem korzenie Boskie, nie ludzkie.
Autor zamyka to istotne rozważanie słowami: „takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego…, Syna doskonałego na wieki” (7,26.28).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz