Tematyka listu
Drugi List św. Pawła do Tymoteusza, jak wspomnieliśmy w poprzednim artykule, wydaje się być ostatnim pismem Apostoła i dlatego przyjmuje formę listu pożegnalnego lub — jak niektórzy wolą — jego testamentu. Pisany jest u kresu życia Pawła, być może z pomocą wiernego ucznia, Łukasza Ewangelisty, o którym Apostoł wyraźnie stwierdza: „tylko Łukasz jest ze mną” (4,11).
„służę Bogu z czystym sumieniem”
Perspektywa minionych lat życia oraz wielu doświadczeń misyjnych Apostoła pozwala mu ze spokojem już we wstępnie napisać, iż cały czas „służę Bogu, jak moi przodkowie, z czystym sumieniem” (1,3). Tym sformułowaniem Paweł obejmuje nie tylko swoje lata młodzieńcze, spędzone na beztroskim i skrupulatnym studiowaniu Prawa u stóp wielkiego Gamaliela w Jerozolimie, ale również — co może szokować — jego antychrześcijańskie wystąpienia w imieniu Sanhedrynu i swoim własnym, obejmujące prześladowania wyznawców Chrystusa, wtrącanie ich do więzień, a nawet formalne potwierdzanie w imieniu Najwyższej Rady Żydowskiej szafowanych wyroków śmierci wobec nocrim, czyli zwolenników Jezusa z Nazaretu. Jak mógł zatem napisać, że służy nadal Bogu Jahwe, jak jego „przodkowie” (ewentualnie: „rodzice”), z czystym sumieniem?!
Można to chyba zrozumieć wyłącznie w kontekście takiej, a nie innej formacji teologicznej, której został poddany w ramach judaizmu biblijnego, a który daleko już odszedł w swych interpretacjach od pierwotnego sensu natchnionych tekstów Starego Testamentu. Paweł po prostu „nie wiedział, co czyni”, nie był świadom kroczenia błędną drogą. Tak przecież został wyedukowany w najlepszych ówczesnych szkołach teologicznych Jerozolimy! Co gorsze, sam z siebie nie był w stanie dokonać refleksji i „przejrzeć na oczy”: potrzebna była nadzwyczajna ingerencja Boża pod bramami Damaszku. Służył więc Bogu rzeczywiście z czystym sumieniem, choć błędnie uformowanym.
„ponownie rozpalić charyzmat Boży”
Dlatego teraz z radością pisze o „bezobłudnej wierze” Tymoteusza, a więc „szczerej, dobrze ukształtowanej”, trwającej już od „pokoleń”, gdyż zamieszkała ona najpierw w jego babce, Lōis, a następnie przekazana została wiernie jego matce, Eunikē (1,5). Tę wiarę należy jednak pielęgnować i jej starannie strzec, by nie uległa jakiejś deformacji czy osłabnięciu, czego — kto jak kto — ale właśnie Paweł miał głęboką świadomość. Stąd „przypomina powtórnie” (ana-mimnēskō) Tymoteuszowi, aby „ponownie rozpalił” w sobie ten Boży dar (ana-dzōpyrein to charisma tū theū). Powyższe sformułowanie można przetłumaczyć jako „ponownie rozpalić do żywego”, rozniecić na nowo, niczym dogasające już ognisko. Boży charyzmat ma bowiem w sobie i moc, i energię, ale wskutek rutyny, przyzwyczajenia, czy też — jak w tym przypadku — jakiegoś lęku i małoduszności, można łatwo utracić pierwotnego ducha, i to chyba przydarzyło się Tymoteuszowi.
„nie dał nam Bóg ducha tchórzostwa, lecz mocy”
Paweł korzystając tutaj z dwu terminów o podobnym brzmieniu, choć różnej treści, mocno podkreśla, iż „nie dał nam Bóg ducha tchórzostwa (pneuma deilias), lecz mocy (alla dynameōs)” (1,7). W konsekwencji wzywa Tymoteusza do przyjęcia odważnej postawy chrześcijańskiej: „nie wstydź się więc ani świadectwa naszego Pana, ani mnie, jego więźnia, lecz weź udział w cierpieniach dla ewangelii” (1,8). Apostoł wskazuje tu jako przykład samego siebie, który „cierpi”, ale „nie wstydzi się”, wie bowiem, komu zawierzył i zaufał, że jest On w stanie ustrzec jego depozyt (tēn parathēkēn mū fylaksai) aż do owego dnia (1,12).
„strzeż pięknego depozytu”
Pod pojęciem „depozytu” (dosł. „to, co zostało przekazane”) Paweł rozumie tu niewątpliwie swoją wiarę, ukształtowaną w ogniu dyskusji z Żydami, w polemikach z Grekami i w przemyśleniach pod natchnieniem Bożego Ducha. Zadaniem Tymoteusza jako duchowego zwierzchnika Kościoła Efeskiego (jeszcze przed przybyciem Jana Apostoła) jest ustrzec i zachować ten sam „piękny” depozyt (tēn kalēn parathēkēn fylakson) swojej wiary, otrzymanej zarówno w formie katechezy rodzinnej, jak i „zdrowych słów” nauczania Pawłowego (1,13). Są one bowiem darem Ducha Świętego, który w nich obu: Pawle i Tymoteuszu, zamieszkuje (1,14).
Z dalszego toku wypowiedzi wynika, iż Tymoteusz otrzymał tę wiarę od Pawła „za pośrednictwem licznych świadków”, a zatem nie (tylko) osobiście (2,2a).
Nie chodzi jednak wyłącznie o „zachowanie” otrzymanej wiary, ale przede wszystkim o jej „przekazywanie” osobom godnym zaufania, które będą zdatne i innych nauczać (2,2b). W tym kontekście możemy rozumieć „depozyt” szerzej, jako nauczanie o Chrystusie i pierwotną katechezę Kościoła.
„prosto ciąć słowo prawdy”
Wśród szeregu wskazań duszpasterskich skierowanych do Tymoteusza (2,14-26; 3,10-17; 4,1-5), Paweł zachęca go do poprawnego przekazywania prawdziwej nauki (dosł. aby „prosto ciął słowo prawdy”, orthotomūnta ton logon tēs alētheias, 2,15). Ewangelia bowiem jest prosta i jasna, i jasno trzeba ją ludziom wykładać, nie zawiera żadnych tajemnic ukrytej i dostępnej jedynie dla wtajemniczonych wiedzy (gnōsis): nie ma w niej żadnego tajemnego „kodu” Biblii. Niestety, nie wszyscy tak uważają, i dlatego różne błędne nauki szerzą się w Kościele „jak gangrena” (ho logos autōn hōs gangraina, 2,17).
Tymoteusz winien więc z jednej strony unikać sporów teologicznych, a z drugiej — łagodnie napominać wszystkich przeciwników, bo może Bóg da im kiedyś łaskę nawrócenia celem poznania prawdy i „otrzeźwieją z diabelskiego potrzasku” (kai ananēpsōsin ek tēs tū diabolū pagidos, 2,26a). Zostali bowiem „żywcem schwytani przez niego” (edzōgrēmenoi hyp’autū) niczym jeńcy wojenni albo też ryby w sieci (2,26b). Pobrzmiewają w tej wypowiedzi słowa Jezusa zawarte w Ewangelii Łukasza, a skierowane do Piotra w momencie jego powołania: „przestań się bać! Odtąd ludzi będziesz chwytał żywcem” (esē dzōgrōn, 5,10). Jeżeli bowiem ktoś nie chce słuchać „zdrowych” i „prostych” „słów Prawdy”, łatwo daje się schwytać diabłu, aby „pełnić jego wolę” (2,26b).
„trudne chwile”
W tym momencie Paweł przechodzi do ukazania negatywnego obrazu ludzi „dni ostatecznych” (3,1-9.13; 4,3n). Wbrew oczekiwaniom, nie będzie to epoka coraz większego królowania Bożego na ziemi, ale raczej coraz większego oddalania się ludzi od Boga: „źli bowiem ludzie i zwodziciele (goētes) będą się dalej posuwać ku temu, co gorsze, zwodząc [innych] i będąc sami zwodzonymi” (3,13). Pojęciem goētes określano w świecie greckim wszelkich oszustów, kuglarzy i parających się magicznymi sztukami, którzy sami błądzą i innych świadomie w błąd wprowadzają. Nastaną zatem „trudne chwile”, kairoi chalepoi, w życiu chrześcijan i Kościoła. Paweł, odwołując się tu z pewnością do doświadczeń własnych, formułuje ogólną tezę, iż „wszyscy ci, którzy chcą pobożnie żyć w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani” (3,12), czyli doznają różnorakich cierpień.
„wszelkie Pismo jest natchnione”
Środkiem zaradczym i bronią przeciw „ostatecznemu złu” winno być, zarówno w życiu Tymoteusza, jak i wspólnoty Kościoła, trwanie w tradycji wiary i karmienie się Bożym Słowem. Pismo święte jest bowiem w stanie „nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa” (3,15), a — co najważniejsze — jest theopneustos, czyli „natchnione przez Boga” (passivum) i nieustannie „tchnące Bogiem” (tzw. inspiratio continua). Spotykamy tu jedyny w Nowym Testamencie tekst tak wyraźnie mówiący o natchnieniu ksiąg świętych. Drugi, podobny do niego, znajdujemy w Drugim Liście św. Piotra, gdzie jest powiedziane o natchnieniu autorów biblijnych, „unoszonych Duchem Świętym” (hypo pneumatos hagiū feromenoi, 1,21).
Paweł daje zatem Tymoteuszowi i wspólnocie Kościoła skuteczne remedium — Słowo Boże — na rozszerzające się zło czasów ostatecznych: „wszelkie Pismo (pasa grafē) [jest] natchnione (theopneustos) i użyteczne do nauczania, do napominania, do prostowania, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był uformowany, przygotowany do każdego dobrego dzieła” (3,16n).
„nastawać w porę i nie w porę”
W kontekście tego, co wyżej zostało powiedziane o trudnych „dniach ostatecznych”, Apostoł usilnie zaklina więc swego ucznia, aby gorliwie przepowiadał słowo, nastając „w porę i nie w porę” (eukairōs akairōs, 4,2), by wypełnić do końca „dzieło ewangelisty” (4,5). W tych ostatnich wersetach listu ponownie odnosi się do przykładu własnego życia, wypełnionego posługą ewangelizatora i apostoła, co na ogół określa się jako testament duchowy Pawła (4,6-8), o czym wspominaliśmy w poprzednim artykule.
List zamykają różne zalecenia skierowane do Tymoteusza oraz uwagi dotyczące zarówno wiernych (bardziej lub mniej…) współpracowników Pawła, jak i jego zagorzałych przeciwników (4,9nn). Paweł pozdrawia i żegna się ze wszystkimi przyjaciółmi, wyrażając głęboką ufność, że Pan go „wybawi od wszelkiego złego czynu i zachowa dla swego Królestwa niebieskiego; Jemu [niech będzie] chwała na wieki wieków. Amen” (4,18).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz