niedziela, 18 września 2016

Pierwszy List św. Jana (II)

Tematy teologiczne

W krótkim, emocjonalnie nieuporządkowanym wstępie do listu (1,1-4) Jan Apostoł dzieli się z odbiorcami swoją ogromną radością z osobistego spotkania ze "Słowem życia" – Jezusem Chrystusem: "[to wam oznajmiamy], co było od początku..., co ujrzeliśmy własnymi oczyma... i czego dotykały nasze ręce... Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna" (1,1.4).


Doświadczenie grzechu

Bogactwo tego pierwszego doświadczenia autor ujmuje greckim terminem fōs, "światłość", i radykalnie przeciwstawia pojęciu "ciemności", skotia: "Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności" (1,5). Autentyczne współuczestnictwo w Jego życiu zakłada zerwanie z wszelkim zakłamaniem i fałszem, np. "jeżeli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy" (1,8). To nie oznacza, że człowiek jest doskonały i w ogóle nie popełnia grzechu: oznacza to jednak, że prawdziwy ratunek dla niego jest wyłącznie w wyznaniu grzechów przed Bogiem: "jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg jako] wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości" (1,9). Egzystencjalną prawdą jest właśnie to, że człowiek sam z siebie jest słaby i grzeszny i dlatego potrzebuje pomocy z zewnątrz, od Boga. Jeśli tego nie uznaje, coraz bardziej pogrąża się w kłamstwie i ułudzie, a Boże działania wobec siebie uważa za zupełnie zbędne: "jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki" (1,10).

paraklētos

W tej dramatycznej sytuacji Jan Apostoł pokazuje swoim uczniom jedyną skuteczną drogę wyjścia z impasu: "dzieci, piszę wam to dlatego, abyście nie grzeszyli. A jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy rzecznika u Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata" (2,1n). Termin oddany w języku polskim jako "rzecznik", w rzeczywistości brzmi w grece bardziej "wielowymiarowo": paraklētos. Jezus jest prawdziwym Parakletem, czyli Pocieszycielem, Orędownikiem i Adwokatem u Ojca wobec rodzaju ludzkiego, a Jego misja jest kontynuowana w Kościele przez Ducha Świętego.

Prawdziwa wiedza

Innym przejawem egzystencjalnego kłamstwa w ludzkim życiu jest twierdzenie, że zna się Boga i... poprzestaje na tym. Dlatego Jan replikuje: "po tym poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: 'znam Go', a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy" (2,3n). Wiara chrześcijańska winna być zatem weryfikowana w codziennym życiu: "kto twierdzi, że żyje w światłości, a nienawidzi swego brata, dotąd jeszcze jest w ciemności" (2,9). Być może powyższe słowa odnosiły się szczególnie do pre-gnostyków, którzy twierdzili, że mają pełną "wiedzę" o Bogu (greckie gnōsis), ale nie zachowywali zasad moralnych chrześcijańskiego nauczania.

Potrójna pożądliwość

Obok przeciwstawienia: światłość – ciemność, prawda – kłamstwo, pojawia się w liście jeszcze inne: miłość świata – miłość Boga. Pojęcie "świat" (gr. kosmos) w tym kontekście (i często w nauczaniu Janowym) odnosi się do wszelkich sił wrogich Bogu. Nic więc dziwnego, że pouczenie autora brzmi jasno i dobitnie: "Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie. Jeśli ktoś miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca" (2,15). To negatywne pojmowanie świata zawiera w sobie – według Jana – trzy obszary, nie mające nic wspólnego z Bogiem: "Wszystko bowiem, co jest na świecie, a więc: pożądliwość ciała (hē epithymia tēs sarkos), pożądliwość oczu (hē epithymia tōn ofthalmōn) i pycha tego życia (hē aladzoneia tū biū), nie pochodzi od Ojca, lecz od świata. Świat zaś przemija, a z nim jego pożądliwość. Kto zaś wypełnia wolę Bożą, ten trwa na wieki" (2,16n). Te trzy negatywne przestrzenie moglibyśmy określić współcześnie terminami: mieć – wiedzieć – znaczyć. Przesadne oddanie się którejkolwiek z tych "pożądliwości" narusza właściwą hierarchię wartości w życiu ludzkim i zakłóca cztery podstawowe relacje: z Bogiem, z człowiekiem, z samym sobą i ze światem stworzonym.

Dzieci Boga

Pozytywny stan życia chrześcijańskiego autor listu określa sformułowaniem tekna theū, "dzieci Boga": "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Boga i rzeczywiście nimi jesteśmy" (3,1). Jest to jednak, jak sam stwierdza, sytuacja tymczasowa, przejściowa: Bóg pragnie nam ofiarować coś znacznie większego – nieosiągalne na ziemi podobieństwo do Niego samego: "Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Boga, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy... będziemy do Niego podobni (homoioi autō)" (3,2). To podobieństwo ujawni się między innymi w możliwości oglądania Boga takim, jakim jest (kathōs estin).
Wraz z pojęciem "dzieci Boga" pojawia się w liście następna, wyraźnie zaznaczona – zwłaszcza w 3,10 – antyteza: "dzieci diabła". Te ostatnie charakteryzuje – ogólnie mówiąc – trwanie w grzechu, co autor doprecyzowuje słowami: "Po tym można rozpoznać 'dzieci Boga' (ta tekna tū theū) i 'dzieci diabła' (ta tekna tū diabolū): kto nie czyni sprawiedliwości (ho mē poiōn dikaiosynēn), nie jest z Boga, jak i ten, kto nie miłuje (ho mē agapōn) swego brata". "Sprawiedliwość" w rozumieniu biblijnym oznacza nie tylko postępowanie uczciwe i prawe ("zgodne z prawem"), ale też miłosierne. "Miłość" natomiast oznacza nie tylko zaangażowanie uczuć i emocji w relację do drugiego człowieka, ale też rozumu i woli. Inaczej mówiąc, takim "papierkiem lakmusowym" testującym autentyczność postawy chrześcijańskiej (= bycie "dziećmi Boga") jest relacja do drugiego człowieka. Winna być prawa, miłosierna, uczciwa, ze świadomym i niewymuszonym pochyleniem z troską nad każdym potrzebującym pomocy, niezależnie od nastawienia emocjonalnego względem tej osoby czy jej życzliwej (lub nie) odpowiedzi. Stąd w tym kontekście pada błagalne wezwanie ze strony Jana Apostoła: "Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!" (3,18).

parrēsia

Trwanie w miłości i w prawdzie przed Bogiem daje człowiekowi śmiałą ufność w wierze i ewangeliczną odwagę, o której Jan szereg razy w swoim liście pisze, określając ją istotnym greckim terminem parrēsia (1J 2,28; 3,21; 4,17; 5,14). W świecie kultury hellenistycznej termin ten oznaczał przywilej i prawo publicznego zabierania głosu przez wolnego obywatela i wypowiadania śmiało swoich poglądów.

Autorytet apostolski

Następne wersety listu przynoszą kolejną antytezę. Są to zwroty: "duch Boga" (to pneuma tū theū) i "duch antychrysta" (to pneuma tū antichristū) (4,2n). Kryterium rozróżnienia jest w tym przypadku uznanie lub też odrzucenie wcielenia Syna Bożego. Powraca więc Jan w swoich przemyśleniach ponownie do problemu doketów, którzy twierdzili, iż Jezus miał jedynie pozorne ludzkie ciało (greckie dokeō, "wydaje się, że"). Myślą oni wyłącznie po ludzku, gdyż są "ze świata", nie ma w nich wiary i prawdy. W tym też wyraża się zasadnicza różnica między tymi, którzy są "ze świata" (ek tū kosmū), a tymi, którzy "są z Boga" (ek tū theū): "Oni są ze świata, dlatego mówią od świata, a świat ich słucha. My jesteśmy z Boga. Ten, kto zna Boga, słucha nas. Kto nie jest z Boga, nas nie słucha" (4,5n). Można powiedzieć, iż poprzez powtórzony tu dwukrotnie zaimek "nas" Jan Apostoł przekazuje oficjalne i autorytatywne nauczanie pierwotnej wspólnoty wiary, które sobą reprezentuje. Są to więc swoiste pierwociny późniejszego Urzędu Nauczycielskiego Kościoła (Magisterium Ecclesiae).

Bóg jest miłością

W kolejnych słowach Jan przechodzi do oznajmienia odbiorcom listu kluczowej treści całego objawienia Bożego, które znalazło swój punkt kulminacyjny w Chrystusie: "Bóg jest miłością (ho theos agapē estin)" (4,8.16). Tak jak cały Stary Testament odkrywał przed człowiekiem podstawową tajemnicę, że Bóg "jest" (tak mniej więcej należy rozumieć słowo 'Jahwe', Wj 3,14) – w przeciwieństwie do bożków pogańskich, które "nie są", nie istnieją – tak wielkim objawieniem i dopełnieniem tej prawdy w Nowym Testamencie jest stwierdzenie, że ten jedyny istniejący Bóg jest jednocześnie czystą miłością. W tych dwu imionach zawiera się cała najpiękniejsza prawda o Bogu.
Jej konsekwencją etyczną jest życie przykazaniem miłości bliźniego: "Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga... Kto nie miłuje, nie zna Boga" (4,7n); "... kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie: aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego" (4,20n). Uzdolnienie do takiej miłości pochodzi jednak od samego Boga: "My miłujemy, ponieważ On pierwszy nas umiłował" (4,19).

Duch, woda i krew

W zakończeniu właściwej części Pierwszego Listu św. Jana czytamy, iż "Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew (di'hydatos kai haimatos). Nie tylko w wodzie, ale w wodzie i we krwi" (5,6). To sformułowanie można odnieść zarówno do Jego męki i śmierci (woda i krew wypłynęły z boku Jezusa, J 19,34), jak i do całości Jego życia i nauczania (w tym przypadku woda wskazywałaby na chrzest w Jordanie, a krew – na śmierć na Golgocie).
W najbliższym kontekście tej wypowiedzi Jan Apostoł pisze o trzech, którzy dają pełne i prawdziwe świadectwo o Jezusie: "Duch, woda i krew (to pneuma kai to hydōr kai to haima), a ci trzej w jedno się łączą". Jest to, jak się wydaje, wspólne i zgodne świadectwo Bożego Ducha oraz męczeńskiej śmierci Jezusa na krzyżu na rzecz prawdziwości Jego boskiej natury i człowieczeństwa. Te bowiem prawdy były przez różne sekty ówczesne mocno negowane: ebionici z Zajordania odrzucali bóstwo Jezusa, natomiast dokeci – Jego człowieczeństwo.

Comma Johanneum

W późniejszym okresie do tego tekstu dodano słowa, które krytyka biblijna nazwała po łacinie Comma Johanneum, czyli "wstawka Janowa". Mają one wyraźny charakter trynitarny i brzmią następująco: "są trzej, którzy dają świadectwo w niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, i tych troje są jednym. I są troje, którzy dają świadectwo na ziemi: Duch, woda i krew, i tych troje są jednym". Jak widać, jest to kompilacja pierwotnego tekstu biblijnego z późniejszym dodatkiem, który nie występuje ani w najstarszych rękopisach greckich, ani w najlepszych rękopisach łacińskich Wulgaty, ani w innych starożytnych przekładach Nowego Testamentu. Jest to prawdopodobnie jakaś notka (tzw. glosa) zapisana ręką skryby na marginesie tekstu (swoista refleksja teologiczna), która na pewnym etapie jego przekazu została wprowadzona (błędnie lub celowo) do samego listu.
Pierwszy List świętego Jana kończy się zatem mocnym świadectwem na rzecz prawdziwości bóstwa i człowieczeństwa Jezusa i nierozdzielności Jego dwu natur. Przyjęcie tej prawdy jest oddaniem chwały Bogu Ojcu i zarazem udziałem w Jego życiu: "Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu. Ten, kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna Bożego, nie ma też i życia. O tym napisałem do was, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne" (5,11nn).

Grzech sprowadzający śmierć

Aktualne zakończenie listu w wersetach 5,14-21 jest na ogół traktowane przez egzegetów jako późniejszy dodatek. Jego zasadniczą treścią, na którą warto jednak zwrócić uwagę, jest zachęta do modlitwy za tych braci we wspólnocie Kościoła, którzy popełniają grzechy – chyba że jest to grzech, "który sprowadza śmierć", pros thanaton (5,16). Całość wypowiedzi brzmi następująco: "Jeśli ktoś spostrzeże, że brat popełnia grzech, który nie sprowadza śmierci, niech się modli, a przywróci mu życie (mam na myśli tych, których grzech nie sprowadza śmierci). Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlono" (5,16). Współczesne kategorie rozróżniania grzechów na lekkie (powszednie) i ciężkie (śmiertelne) nie były wówczas jeszcze znane. Z kolei dzisiaj nie bardzo wiadomo, co mogło być owym "grzechem sprowadzającym śmierć" na członka wspólnoty, iż w konsekwencji św. Jan Apostoł autorytatywnie zaleca, aby się za takiego nie modlić. Przypuszcza się, że mógł to być grzech przeciwko Duchowi Świętemu (Mt 12,31n) lub grzech apostazji, czyli świadomego "wypisania się" z Kościoła.

Credo

List kończy się pięknym wyznaniem wiary Kościoła pierwotnego, ujętym w trzy zwięzłe artykuły (ujęcie trynitarne), zaczynające się od słowa "wiemy", oidamen (5,18.19.20). Chrześcijanin bowiem, który trwa w prawdziwej nauce, może mieć w sercu głęboką ufność i pewność, że "Narodzony z Boga strzeże go, a Zły go nie dotknie" (5,18).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz